Dla podopiecznych Eugeniusza Kijewskiego (bilans 3-5) był to druga w tej edycji najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych na Starym Kontynencie porażka z tureckim zespołem. Koszykarze z Sopotu po raz kolejny dotkliwie przekonali się, jak ważna jest w meczach Euroligi koncentracja przez 40 minut meczu. Nie udało im się odnieść pierwszego zwycięstwa nad prześladującym ich od trzech sezonów Efesem Pilsen Stambuł. W pierwszej połowie zawodnikom sopockim najbardziej dali się we znaki Ermal Kuqo i Niksa Prkacin. Pierwszy z nich wziął na siebie ciężar zdobywania punktów w pierwszej kwarcie, trafił wówczas czterokrotnie do kosza Prokomu Trefla i zdobył 8 z 14 punktów ekipy tureckiej. W drugiej odsłonie w rolę egzekutora wcielił się Niksa Prkacin (16 pkt doi przerwy). To głównie dzięki tym dwóm koszykarzom zespół ze Stambułu utrzymywał punktowy kontakt z mistrzami Polski. Do przerwy mistrzowie Polski prowadzili 30:28. W trzeciej kwarcie sopocianie przejęli inicjatywę: dobrze bronili, a w ataku jak natchniony za trzy punkty rzucał Donatas Slanina. Mistrz Polski uzyskał wówczas najwyższe prowadzenie różnicą 13 pkt (60:37). Okazało się jednak, że mistrzów Polski na więcej w czwartek nie stać. Zespół z Turcji złapał drugi oddech i jeszcze do końca trzeciej kwarty zniwelował niemal połowę strat (54:47). Pogoń ekipy ze Stambułu nie została również zatrzymana w ostatniej odsłonie. Od stanu 61:59 Turcy trzykrotnie celnie trafili za trzy punkty i prowadzili 68:61. Do sopockiego kosza dwukrotnie trafił Akyol, dla którego były to jedyne punkty w meczu, raz rzutem zza linii 6,25m popisał się Jenkins. Podopieczni Eugeniusza Kijewskiego próbowali ratować sytuację rzutami za trzy punkty - te próby były jednak nieudane - i faulami, licząc na słabszą skuteczność Efesu. Rywale nie mylili się jednak przy linii rzutów wolnych. - Cieszę się, że podtrzymaliśmy tradycję i wygraliśmy z Prokomem. To było bardzo ważne zwycięstwo. W trzeciej kwarcie dzięki dobrej defensywie wróciliśmy do gry, w czwartej wykorzystaliśmy odpowiedni moment. Uzyskaliśmy przewagę, której nie oddaliśmy do końca meczu - powiedział po meczu trener Efesu Pilsen Oktay Mahmuti. - Byliśmy bardzo blisko zwycięstwa, niestety już podczas przerwy Hamilton powiedział mi, że ma tak silny ból, iż nie jest w stanie grać. Nie w pełni sił byli też Dalmau i Atkins, to zadecydowało o przegranej. Chwała chłopakom, że podjęli walkę, jednak w decydujących momentach zabrakło tych graczy - powiedział po meczu trener Prokomu Trefla Eugeniusz Kijewski. Prokom Trefl Sopot - Efes Pilsen Stambuł 74:81 (17:14, 13:14, 24:19, 20:34) Prokom: Donatas Slanina 17, Christian Dalmau 16, Huseyin Besok 14, Tomas Masiulis 8, Adam Wójcik 6, Rashid Atkins 6, Jasmin Hukic 5, Michael Andersen 2, Justin Hamilton 0, Jeff Nordgaard 0. Efes: Horace Jenkins 23, Nikola Prkacin 20, Marcus Haislip 17, Ermal Kuqo 8, Cenk Akyol 6, Andrew Nicholas 6, Kerem Gonlun 1, LaRon Profit 0, Mustafa Abi 0, Erden Cuneyt 0. <a href="http://sport.interia.pl/koszykowka/tabela/euroliga-m-gr-a-tabela,167" class="more" style="color:#07336C">Zobacz TABELĘ grupy A</a>