Podopieczni Eugeniusza Kijewskiego prowadzą więc 3-2 w rywalizacji toczonej do czterech zwycięstw. Następne spotkanie w przyszłą środę we Włocławku. Przed meczem wszyscy dziennikarze, eksperci i kibice basketu zastanawiali się co tym razem zaprezentują oba zespoły. Czy znów ten kto wygra I kwartę, zapisze na koncie zwycięstwo numer trzy. Poprzednie odcinki tego samego <a href="http://www.swiatseriali.pl" target="_blank">serial</a>u z odrębną fabułą oraz innymi bohaterami sprawiły, że tego typu pytania były na miejscu. Pierwsza połowa była wyrównana. Prokom rozpoczął ją od przewagi 8:4, ale nie minęło wiele czasu, a już na tablicy pojawił się remis 8:8. Anwil nie odpuszczał przeciwnikowi, dzięki czemu po 10 minutach uzyskał 3-punktową przewagę. Ta część gry nieco się wydłużyła poprzez utarczki słowne trenera Andreja Urlepa ze stolikiem sędziowskim, trwające niekiedy po kilkadziesiąt sekund. Na początku II kwarty przewaga gości wzrosła do 6 punktów po celnym rzucie za trzy Roberta Witki, a do przerwy solidnie grające "rottweilery" prowadziły 31:26. Nie wiadomo co podczas przerwy powiedział w szatni popularny "Kijek", ale na trzecią kwartę wyszedł już zupełnie inny zespół "żółto-czarnych". Adam Wójcik, Filip Dylewicz, Istvan Nemeth, Goran Jagodnik i spółka nie tylko odrobili straty, ale objęli prowadzenie. Kilka celnych rzutów za trzy pozwoliło im skończyć tę odsłonę z przewagą 10 punktów. Ten bonus Prokom Trefl utrzymał także w ostatniej części i to mimo faktu, iż Anwil nie odpuszczał, mając w swoich barwach bardzo dobrze spisującego się w całym spotkaniu Eda Scotta (23 pkt). Końcówka to już jednak całkowite panowanie gospodarzy, którzy popisywali się efektownymi wsadami, a brylowali w tym Wójcik i Jagodnik. - Gratuluję Prokomowi, który zagrał świetną drugą połowę - powiedział trener Anwilu Andrej Urlep, a jego vis a vis Eugeniusz Kijewski przyznał: - Był to dla nas bardzo trudny mecz, mecz walki. Na początku w nasze poczynania wkradło się dużo nerwowości z powodu niecelnych rzutów. Po przerwie gra się uspokoiła i poprawiliśmy atak. Po meczu kibice wbiegli na parkiet, dziękując zawodnikom z Sopotu, którzy mogą już powoli przygotowywać się do świętowania tytułu. Jest tylko jedno ale - trzeba w najbliższą środę wygrać we Włocławku. Maciek Borowski, Sopot <a href="http://koszykowka.interia.pl/1liga/m/wyn?kid=9331&nr=-3" class="more" style="color:#07336C">Zobacz WYNIKI oraz ZDOBYWCÓW punktów w walce o medale</a>