"Biało-czerwoni" zrewanżowali się Gruzinom za porażkę w Tbilisi, ale nie zdołali w dwumeczu uzyskać lepszego bilansu, bo nie odrobili 19-punktowej straty z pierwszego spotkania (65:84). Kolejny mecz Polacy rozegrają w piątek na wyjeździe z Portugalią. Spotkanie w niczym nie przypominało pierwszego meczu w Tbilisi, w którym Gruzini dyktowali warunki. Polacy od początku bronili agresywnie i choć mieli kłopoty ze skutecznością kontrolowali sytuację na parkiecie. Pod koszami, podobnie jak w zwycięskim spotkaniu w Łodzi z Belgią, brylowali Marcin Gortat i Maciej Lampe. Zawodnik Orlando Magic na bronionej tablicy miał przewagę nad najlepszym koszykarzem rywali Zazą Paczulią, któremu tym razem walkę z Gortatem utrudniała nie tylko dobra dyspozycja polskiego środkowego, ale i kontuzja kolana. Lampe był nie do zatrzymania pod koszem (7 pkt), ale biało-czerwonym brakowało skuteczności z dystansu. W 6. minucie, po pierwszym celnym rzucie zza linii 6,25 m Polaków w wykonaniu Łukasza Koszarka, gospodarze prowadzili 10:4. Gortat dobrze współpracował pod koszem zarówno z rozgrywającymi, jak i z Lampem. Widać było zaangażowanie koszykarza Orlando, który po jedną z piłek wychodzącą na aut rzucił się z takim impetem, że przeskoczył przez barierkę reklamową i zatrzymał się dopiero przy barierkach odgradzających trybuny. Piłkę jednak wywalczył, a akcję punktami zakończył Lampe. W 16. minucie podopieczni trenera Igora Griszczuka prowadzili po raz pierwszy różnicą 10 pkt (27:17) po rzucie Adam Hrycaniuka. Gruzini mając kłopoty pod koszem skupili się na rzutach z dystansu, ale ich do tej pory najmocniejszy punkt ataku w Łodzi szwankował - w pierwszych 20 minutach trafili tylko dwa rzuty na 12 prób. Polacy w tej części gry mieli kłopoty z zatrzymaniem jedynie Manuchara Markoiszwilego (10 pkt w drugiej kwarcie), pozostali rywale nie radzili sobie z defensywą gospodarzy. Lider Gruzinów Paszulia zdobył w pierwszych 20 minutach jedynie dwa punkty z rzutów wolnych i nie trafił żadnego z sześciu rzutów za dwa punkty. Wynik do przerwy 35:25 ustalił rozgrywający Łukasz Koszarek trafiając równo z końcową syreną za trzy punkty, czym wprawił w euforię nie tylko ponad siedmiotysięczną publiczność, ale i kolegów z zespołu. Schodzący do szatni Koszarek utonął w objęciach Lampego i kapitana Filipa Dylewicza. Trzecią część rozpoczęli biało-czerwoni od wymuszenia na Gruzinach błędu 24 sekund rozgrywania ataku. Tytaniczną pracę w defensywie wykonywał Amerykanin Thomas Kelati, który uprzykrzał skutecznie grę rozgrywającym rywali - Giorgi Gamkrelidzemu i Taureanowi Greenowi. W 28. minucie po koszu Dylewicza "Biało-czerwoni" uzyskali najwyższą w trzeciej kwarcie przewagę - 47:34. 60 sekund później Kelati z kolegami ponownie "złapali" Gruzinów na błędzie 24 sekund, ale przewagi w obronie nie potrafili zamienić na punkty i wyższe prowadzenie. Po 30 minutach Polska wygrywała 47:36. Ostatnia część meczu to walka "Biało-czerwonych" o wysokie, co najmniej 20-punktowe zwycięstwo, dające lepszy bilans w dwumeczu. Po rzucie wolnym Dylewicza Polska miała najwyższe prowadzenie - 16 pkt (52:36). Na więcej Gruzini nie pozwolili. Ich obrona strefowa utrudniała Polakom zdobywanie punktów, ale podopieczni trenera Griszczuka mogą mieć też pretensje do siebie, bo zbyt szybko zaczęli oddawać rzuty chcąc zbliżyć się do granicy 20 punktów. Rywale wykorzystali błędy gospodarzy i rzutami za trzy punkty zmniejszyli ich przewagę. W drugim meczu grupy C Bułgaria rozgromiła w Sofii Portugalię 103:64. W Sofii Bułgarzy nie mieli najmniejszych problemów z pokonaniem Portugalii, outsidera grupy C. Pierwszą kwartę wygrali różnicą aż 22 punktów i potem spokojnie kontrolowali grę. Wygrana daje im na razie pierwsze miejsce w grupie. Z eliminacji bezpośredni awans do finałowego turnieju ME wywalczą zwycięzcy trzech pięciozespołowych grup oraz dwie najlepsze ekipy z drugich miejsc. Wysoka porażka na rozpoczęcie kwalifikacji znacznie zmniejsza szanse na zajęcie przez Polaków pierwszego miejsca. Przyszłoroczny EuroBasket na Litwie będzie kwalifikacją do IO w Londynie. Powiedzieli po meczu: Trener reprezentacji Gruzji Igor Kokoskov: Polacy rozegrali bardzo dobre spotkanie. Mieli swój cel i szukali możliwości jego zrealizowania. Gratuluję im zwycięstwa. My nie graliśmy dziś wystarczająco dobrze, żeby móc poradzić sobie z Polakami, żeby zagrać na takim poziomie jak oni. Mieliśmy problemy ze skutecznością. Mieliśmy także zbyt dużo strat. Polska zasłużyła na to zwycięstwo. Idziemy dalej, każdy mecz to dla nas nowy rozdział, w którym będziemy walczyć o zwycięstwo. Trener reprezentacji Polski Igor Griszczuk: Przede wszystkim chcę pogratulować chłopakom zwycięstwa. Uwierzyli w siebie po zwycięstwie z Belgią. Dziś byliśmy bardzo zmobilizowani. Wyszliśmy z takim założeniem, aby spokojnie, krok po kroku doprowadzić do zwycięstwa i odrobić straty. Nie udało się to m.in. dlatego, że mieliśmy bardzo mały procent skuteczności za trzy punkty. Filip Dylewicz: Wiedzieliśmy, że jest to kluczowe spotkanie. Złapaliśmy swój rytm gry. Pokazaliśmy, że możemy wygrać z każdym. Pozostaje jednak niedosyt, że nie odrobiliśmy strat z pierwszego spotkania. Trener Griszczuk pytany o kontuzję Michała Chylińskiego powiedział, że wszystko będzie wiadomo w środę. Będzie miał zrobiony rezonans magnetyczny i lekarz zadecyduje czy zawodnik może grać. Polska - Gruzja 67:58 (12:8, 23:17, 12:11, 20:22) Polska: Marcin Gortat 17, Maciej Lampe 14, Łukasz Koszarek 13, Dardan Berisha 9, Filip Dylewicz 5, Thomas Kelati 4, Łukasz Majewski 3, Adam Hrycaniuk 2. Gruzja: Manuchar Markoiszwili 19, Taurean Green 9, Viktor Sanikidze 9, Zaza Paczulia 8, Nikoloz Czikitiszwili 5, Georgi Szermandini 4, Tornike Szengelia 4, Giorgi Gamkrelidze 0, George Czinczadze 0. Bułgaria - Portugalia 103:64 (33:11, 24:25, 14:12, 32:16) Najwięcej punktów: dla Bułgarii - Filip Widenow 15; dla Portugalii - Heshimu Kenyatta Evans 16. Tabela: pkt M Z P kosze 1. Bułgaria 8 5 3 2 392:350 2. Polska 8 5 3 2 381:353 3. Gruzja 8 5 3 2 362:342 4. Belgia 7 4 3 1 299:295 5. Portugalia 5 5 0 5 313:407