Dla Energi stawką meczu w Gdyni był awans do czołowej czwórki sezonu zasadniczego, co daje lepszą pozycję przed play off. Do zakończenia rozgrywek pierwszego etapu zostały dwie kolejki. Lotos niezależnie od wyników kolejnych meczów jest pewny drugiej pozycji - nie ma szans awansu na pozycję lidera, żaden zespół nie może go także wyprzedzić. "Nie znoszę przegrywać i nie chcę usprawiedliwiać porażki, ale kilka czynników złożyło się na nasz gorszy występ. Z drugiej strony torunianki zagrały bardzo dobrze i były super zmobilizowane. Na pewno czuliśmy zmęczenie meczami Pucharu Polski, szczególnie półfinałem z Wisłą, który kosztował nas wiele sił. Nie da się ukryć, że wkradło się pewne rozprężenie po sukcesie w pucharze oraz po Meczu Gwiazd Euroligi, w którym wystąpiły dwie moje zawodniczki. Jesteśmy zespołem, który do wyników dochodzi w tym sezonie ciężka pracą, nie mamy tak silnego składu jak niegdyś, ani patentu na wygrywanie" - powiedział trener Lotosu Jacek Winnicki. Była to czwarta porażka mistrza Polski w lidze i jednocześnie pierwsza we własnej hali. Koszykarki z Torunia wygrały po raz dziewiąty z rzędu. Wcześniej pokonały Wisłę Can-Pack (81:67) i CCC Polkowice (64:60), a jedyną ekipą z czołówki, której nie udało im się pokonać jest lider - KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.