NBA Exhibition w Warszawie miało być nie lada gratką dla fanów koszykówki. W gablotach zaprezentowano między innymi koszulki klubów NBA. Wśród nich znalazła się ta z autografem tragicznie zmarłego Kobego Bryanta. Informacja o wystawie trafiła oczywiście do kibiców NBA. Niektórzy z nich zauważyli jednak, że niektóre z koszulek mogą być nieoryginalne. Podejrzeniami podzielił się między innymi były koszykarz Maciej Zieliński. "Koszulki powinny być opisane zgodnie ze stanem faktycznym! Jak idę na koncert zespołu Metallica i np. kupuję bilet, to nie chciałbym, żeby to był Zenek wykonujący kawałki "Mety"" - napisał Zieliński. W mediach społecznościowych zrobiła się wrzawa. Znawcy tematu i prawdziwi koneserzy koszykówki bardzo szybko odkryli, że mają do czynienia z podróbkami koszulek. Pojawiły się liczne uwagi, które początkowo były ignorowane przez organizatorów. Ci w końcu zdecydowali się jednak zabrać głos. Autentyczność podpisów koszykarzy NBA potwierdzona certyfikatem "Co to znaczy nieoryginalne? - te koszulki są podpisane oryginalnym podpisem zawodnika, którego autentyczność została potwierdzona przez NBA" - brzmiały pierwotne komentarze organizatora w mediach społecznościowych. Teraz organizatorzy tłumaczą, że część wystawy to kolekcja ligi, ale niektóre koszulki należały do prywatnych kolekcjonerów i zostały przez nich nabyte. Miały jednak certyfikaty autentyczności podpisów. Zdecydowano się jednak na kontakt z Rafałem Niewiadomskim, który również sprawnym okiem odkrył, że nie są to oryginalne egzemplarze. "Nie chcemy kontrowersji, więc w związku z uwagami po rozmowie z panem Niewiadomskim doszliśmy do wniosku, że postaramy się je podmienić, żeby nie wpływało to na odbiór wystawy. Cały czas jednak twierdzimy, że najważniejszy jest autograf, a nie to na czym został złożony" - wytłumaczyła portalowi Onet Anna Czerniejewska, przedstawicielka organizatora. Wiadomo, że feralne koszulki, w tym ta z autografem Bryanta, mają zniknąć z wystawy, a w zamian pojawią się inne, już autentyczne egzemplarze. AB