- To był wspaniały mecz. Zawodnicy pokazali wielką, sportową klasę. Ostatnie takie emocje przeżywaliśmy w 1999 r., a dziś oba kluby zafundowały nam powtórkę. Jestem bardzo szczęśliwy. To było wielkie widowisko. Nie brakowało wiele, a wynik mógłby być odwrotny. Prokom zapewnił sobie zwycięstwo na półtorej minuty przed końcem meczu, gdy zawodnicy ze Zgorzelca jakby się zatrzymali. Ten przestój wykorzystali sopocianie. Uważam, że spotkały się dwie najsilniejsze drużyny w Polsce - powiedział po meczu prezes PZKosz Roman Ludwiczuk. - Nie pamiętam tak fenomenalnego meczu, który rozbudziłby takie emocje. To właśnie za takie mecze, za akcje Davida Logana, za punkty Filipa Dylewicza, za rzuty Milana Gurovicia ludzie kochają koszykówkę. Patrząc na finałowy mecz jestem przekonany, że osiągniemy sukces w mistrzostwach Europy, które odbędą się w Polsce w 2009 roku. Finaliści to wielkie zespoły, które na pewno zawojują Europę - powiedział po meczu prezes Polskiej Ligi Koszykówki Janusz Wierzbowski. - Zwycięstwo dedykujemy Ryszardowi Krauzemu i jego rodzinie. Była to bardzo zacięta i interesująca walka. Od lat nie mięliśmy takiego finału i cieszę się, że wyszliśmy z niego zwycięsko. Gratuluję Davidowi Loganowi zdobycia tytułu MVP i kolejnego wspaniałego meczu, a trenerowi Filipovskiemu zbudowania takiego zespołu. O naszym zwycięstwie zdecydowały szczegóły - lepsza gra pod tablicami, w ataku i mniej strat niż zwykle. O wyniku decydowała każda akcja, każda piłka - powiedział po meczu trener Prokomu, Tomas Pacesas. - Daliśmy z siebie wszystko. W obronie nie udało nam się zatrzymać Gurovica i pozwoliliśmy Prokomowi na uzyskanie przewagi w zbiórkach w ataku. To zdecydowało o zwycięstwie gości. W tym sezonie zagraliśmy dobrze w lidze i w Europie. Mimo porażki jestem dumny, że miałem takich zawodników i doprowadziłem ich do takiego finału - powiedział po meczu trener PGE Turów Słoweniec Saso Filipovski. - Koszykarze Turowa pokazali charakter nie tylko w finale, ale w całym sezonie. Gratulacje dla trenera Filipovskiego, który zbudował bardzo ciekawy zespół. To nie przypadek, że grali w finale. Cieszę się, że udało nam się wyjść z tego kryzysu na początku finałów, gdy przegrywaliśmy już 0:2 i przyjechać tutaj do Zgorzelca na siódmy mecz i wygrać mistrzostwo. Jeszcze nigdy finały nie były dla nas tak trudne, nerwowe. A zdobywanie mistrzostwa nigdy się nam nie znudzi, bo nie po to ciężko pracujemy przez 10 miesięcy, aby potem zadowolić się zaledwie drugim miejscem - powiedział po meczu MVP finału Filip Dylewicz.