Z koszykarzem rozmawia Wojciech Zeidler. Zapraszamy do lektury całego wywiadu. - Kilka dni temu we Wrocławiu odbył się mecz gwiazd polskiej ligi. Oglądałeś mecz lub rozmawiałeś o tym ze swoimi znajomymi graczami? - Miałem okazję oglądać mecz w telewizji i nie mogłem doczekać się, aby zobaczyć swoich kumpli. Mecz mi się podobał, jednak jako zwykły kibic powiem, że było za dużo niedociągnięć jak na imprezę takiego formatu. - Pojawiły się informacje, że nasza Kadra pojedzie do Stanów Zjednoczonych, aby zagrać w lidze letniej. Czy również słyszałeś już o takim pomyśle? Rozmawiałem z trenerem Urlepem i zaskoczyło mnie to, bo nie wiedziałem, że do ligi letniej mogą zgłaszać się inne drużyny poza NBA. Trudno mi oceniać ten pomysł, bo trzeba poczekać jak to się sprawdzi w praniu. - Czy Twoim zdaniem taki wyjazd sprawi, że teraz każdy będzie chciał grać w kadrze? Mieliśmy już przecież przypadki, że koszykarze odmawiali szkoleniowcowi reprezentacji, ponieważ chcieli grać właśnie w lidze letniej NBA... - Nie wiem jakie były powody odmawiania gry w kadrze przez innych graczy. Teraz jest to jednak chyba ukłon w stronę tych graczy, którzy planowali grać w lidze letniej. - Z Twoim zespołem pożegnał się trener Manel Comas. Dlaczego ten szkoleniowiec pożegnał się z posadą? - Manel Comas to bardzo doświadczony hiszpański trener. Był okres kiedy graliśmy bardzo dobrą koszykówkę i wygrywaliśmy. Celem była pierwsza ósemka przed drugą rundą, abyśmy mogli grać w Kings Cup. Ten cel został zrealizowany, jednak nasz styl i atmosfera w drużynie nie była najlepsza. Odpadliśmy po przegranym meczu z TAU, a później w lidze przegraliśmy kolejne trzy mecze. Po jednym z nich trener publicznie skrytykował drużynę i jednego gracza nie winiąc za nic siebie samego. Został za to ukarany przez ligę karą pieniężną, jak również później przez Caja san Fernando zwolnieniem z pracy. Rozstaliśmy się w zgodzie, a trener przepraszał nas wielokrotnie za swoje słowa. - Kto teraz będzie Waszym pierwszym trenerem? Nie obawiasz się, że nowy szkoleniowiec niekoniecznie może wpłynąć dobrze na atmosferę w zespole? Naszym nowym szkoleniowcem został były trener hiszpańskiej reprezentacji, Moncho Lopez. Wygraliśmy już pierwszy mecz i nasz styl gry znacznie się zmienił, jak również treningi i atmosfera. Trener preferuje agresywną obronę na całym boisku przez cały mecz oraz więcej ruchu w ofensywie. Najczęśniej wygrywamy jak kilku graczy rzuca po osiem, dziesięć punktów, niż dwóch po 25. Dlatego musimy grać zespołową koszykówkę. - Czy jesteś zadowolony ze swojej formy? Czy czujesz, że grasz na maksimum swoich możliwości? - Ja po każdym meczu mam do siebie pretensje, że mogłem zagrać lepiej. Mecze różnie się układają i czasami rzuca się mniej lub więcej. Przede wszystkim jednak trzeba myśleć o obronie i zespole, aby tu grać i wygrywać. Trener jest ze mnie zadowolony, a ja myślę optymistycznie, że będzie jeszcze lepiej. To jest ACB i łatwo nie jest (śmiech). - Jaki cel został przed Wami postawiony z nowym szkoleniowcem? - Cel od początku sezonu to playoff, bo za rok klub chce grać w Europie. - Masz w drużynie kolegów z bardzo różnych krajów. Jak wygląda Wasza ekipa "od kuchni"? Nie macie żadnych problemów komunikacyjnych? Spędzacie razem czas wolny, czy też ograniczacie się tylko do "służbowych" spotkań? Ja mam to szczęście, że zawsze jestem w ekipie, w której ludzie po prostu lubią ze sobą przebywać. Mamy Niemca, Bułgara, Chorwata, dwóch graczy z USA oraz Polaka i Hiszpanów. Tak więc mamy o czym sobie opowiadać i jest o co się kłócić (śmiech). Wszyscy ciężko pracują i rywalizują, a później idziemy na kolację i piwo. Rozmawiał: Wojciech Zeidler <a href="mailto:wojciech.zeidler@gmail.com?subject=artykul" class="more" style="color:#07336C">wojciech.zeidler@gmail.com</a>