W wieczornym finale zmierzą się Hiszpania z Litwą. W spotkaniu dwóch drużyn rozczarowanych po półfinałowych porażkach lepsi - nie tylko pod względem umiejętności, ale i kondycji psychicznej - okazali się gospodarze turnieju i obrońcy tytułu. Wspierani przez ponad 26 tysięcy kibiców mieli przewagę przez większą część spotkania. W pierwszych dwóch kwartach rywale, którzy do półfinałowej porażki z Litwą zachowali czyste konto po stronie porażek, walczyli jak równy z równym. Po 10 minutach było 16:16, po kolejnych 37:32 dla Francji. W trzeciej i czwartej odsłonie podopieczni trenera Vincenta Colleta mieli już wzrastającą z minuty na minutę przewagę. Wynikała ona przed wszystkim z większej liczby zbiórek (w całym meczu 43:29), a przede wszystkim zaangażowania i chęci zwycięstwa. Serbom niewiele wychodziło. Ich lider, rozgrywający Milosz Teodosić nie trafił żadnego z dziewięciu rzutów z gry i zdobył tylko trzy punkty z rzutów wolnych, miał także zaledwie trzy asysty. W zespole "Trójkolorowych" tym razem najlepsi byli nie liderzy - Tony Parker, Nicolas Batum, lecz Nando de Colo, Evan Fournier i środkowy Rudy Gobert, który miał double-double - 15 pkt i 14 zbiórek. Pod koniec trzeciej kwarty Francja osiągnęła najwyższą, 16-punktową przewagę w meczu (58:42). Tuż po zakończeniu meczu zorganizowano ceremonię wręczenia medali. Publiczność odśpiewała a capella "Marsyliankę", a w imieniu zespołu dziękowali kibicom za wsparcie Batum i Parker. Na twarzach koszykarzy Francji widać jednak było rozczarowanie porażką w półfinale i brakiem bezpośredniej kwalifikacji do igrzysk w Rio de Janeiro 2016. Francja - Serbia 81:68 (16:16, 21:16, 21:12, 23:24) Francja: Nando de Colo 20, Evan Fournier 15, Rudy Gobert 15, Tony Parker 13, Nicolas Batum 7, Mickael Gelabale 4, Boris Diaw 4, Charles Kahudi 2, Joffrey Lauvergne 1, Florent Pietrus 0; Serbia: Bogdan Bogdanović 14, Nemanja Bjelica 12, Miroslav Raduljica 11, Nemanja Nedović 9, Stefan Marković 8, Zoran Erceg 7, Milos Teodosić 3, Marko Simonović 3, Nikola Kalinić 1, Ognjen Kuzmić 0;