21-letni zawodnik lidera tabeli grupy L Pucharu Europy przed rokiem zgłosił się do naboru do najlepszej koszykarskiej ligi świata, a następnie wycofał się. "Teraz w drafcie będę niejako automatycznie, bo zgłoszony byłem już rok temu. Na pewno się nie wycofam, bo to moja ostatnia szansa pokazania się w naborze. Wcześniej, przed draftem, zamierzam pokazać się w USA na treningach, ale na razie nie mam ustalonych z agentem szczegółów wyjazdu. Mamy jeszcze sporo czasu" - powiedział wicemistrz świata do lat 17 z Hamburga z 2010 roku. Ponitka nie uważa, że Telenet jest faworytem meczu z PGE Turowem, choć jego zespół jako jedyny w grupie L Pucharu Europy wygrał obydwa spotkania. W ostatniej kolejce pokonał Lietuvos Rytas Wilno u siebie 75:69. "Nasza grupa jest bardzo wyrównana. Każdy może wygrać z każdym. Trudno na tym etapie powiedzieć, które z drużyn zagrają w następnej rundzie. Nie czujemy się faworytem w starciu z Turowem. To zespół, który grał w Eurolidze w bardzo silnej grupie, drużyna na dobrym europejskim poziomie. Nie ma znaczenia, że PGE przegrał ostatnio kilka spotkań. Nawet nie chcę powiedzieć, że to mały kryzys rywali. Każdy mecz to nowe otwarcie, walka tu i teraz" - ocenił. Koszykarz podchodzi do spotkania w Zgorzelcu tak samo jak do każdego innego meczu. "Teraz już nie będę miał tremy z powodu rywalizacji z polską drużyna. W ubiegłym roku przeżywałem pierwsze spotkanie w karierze, u nas w Belgii, przeciw polskiej drużynie - Stelmetowi. Oczywiście "w środku" jest ta świadomość, że w środę zagram w swoim kraju, ale nie będzie większego "rozmyślania" na ten temat. Dam z siebie wszystko, tak jak w każdym innym spotkaniu. Zawsze myślę i dążę do zwycięstwa" - dodał reprezentant Polski. Ponitka nie rozmawiał z trenerami Ostendy o mocnych i słabych stronach PGE. "Nie rozmawialiśmy o Turowie. Trenerzy mają skauting i wszystko wiedzą o każdym rywalu. Zresztą więcej ode mnie informacji o Zgorzelcu ma na pewno były zawodnik PGE J.P. Prince" - dodał. Skrzydłowy mistrza Belgii przyznał, że wysokie zwycięstwo w pierwszym spotkaniu PE w Sewilli nad Baloncesto 94:63 było ważne dla jego ekipy nie tylko sportowo, ale i pod względem psychologicznym. "Rok temu w drugiej rundzie Pucharu Europy w pierwszym meczu nowego roku także graliśmy w Hiszpanii, w Walencji, i przegraliśmy różnicą 30 punktów. Nie chcieliśmy, by powtórzyła się sytuacja" - przypomniał urodzony w Ostrowie Wielkopolskim zawodnik. Polski koszykarz jest zadowolony z występów w Telenecie, który w jego opinii jest drużyna mocniejszą niż w minionym sezonie. W lidze belgijskiej jego zespół jest liderem z bilansem 14 zwycięstw w 15 spotkaniach. "Wygraliśmy 14 meczów z rzędu. Okrzepliśmy, młodzi zawodnicy, także ja, bardziej dojrzeli. Zdobyliśmy mistrzostwo i to nas "scaliło". Zrobiliśmy postęp indywidualnie i jako drużyna. Nie było wielu zmian w składzie. Mamy swój system i styl: zawsze walczymy do końca i gramy agresywnie" - dodał jeden z czołowych graczy Ostendy.