W pierwszym meczu sezonu w Eurolidze przeciw Elan Chalon zdobył pan 13 punktów i był drugim strzelcem Asseco. Jakie to uczucie zagrać w tych elitarnych rozgrywkach w wieku 19 lat i 42 dni? Mateusz Ponitka: Niesamowite. Jeszcze niedawno czołowych zawodników oglądałem w telewizji, a teraz mam szansę rywalizować z nimi twarzą w twarz. Emocje były wielkie. Poczynając od organizacji, poprzez poziom sportowy, to przecież najlepsze rozgrywki w Europie. Spełnia się moje marzenie. Czuł pan obawy przed debiutem? - Nie, nie było żadnego strachu, tylko pozytywne uczucia. Kiedy słyszałem hymn Euroligi przed spotkaniem przeszły mnie ciarki, podobnie jak przed meczami reprezentacji, gdy grają Mazurka Dąbrowskiego. Rozmawiałem po meczu z Piotrkiem Pamułą (także debiutował, ma 22 lata - przyp. red) i miał takie same wrażenia. Szkoda tylko, że nie udało nam się wygrać z Francuzami. Kolejnym przeciwnikiem, już w środę będzie hiszpańska Unicaja Malaga, rywal teoretycznie znacznie mocniejszy niż Elan. - Sama myśl o meczu z Hiszpanami elektryzuje mnie i wyzwala super koncentrację. To oczywiście nie znaczy, że nie ma jej w spotkaniach ligowych, ale Euroliga wyzwala we mnie niesamowite uczucia. Musimy się przełamać i nie ma znaczenia, kto będzie naszym najbliższym rywalem. Jesteśmy młodym zespołem, każdy kolejny mecz działa na nasza korzyść, ale do każdego spotkania, niezależnie od tego, kto jest rywalem, podchodzimy z takim samym zaangażowaniem i chęcią odniesienia zwycięstwa. Jest pan zawodnikiem Asseco od marca, ale obecnie to zupełnie inna drużyna niż w minionym sezonie. Jak się pan czuje? - Bardzo dobrze. Jest nowy zespół, nowy trener, więc wszystko zaczyna się jakby od nowa. Czuję, że teraz spoczywa na mnie większa odpowiedzialność niż jeszcze kilka miesięcy temu. Za kilkanaście dni rozpoczyna się sezon koszykarskiej ligi NBA. Znajdzie pan czas na oglądanie meczów w telewizji? - Nie wyobrażam sobie, bym nie oglądał meczów NBA. Oczywiście nie da się zobaczyć wszystkich ze względu na różnicę czasu i w ogóle napięty rytm dnia, ale myślę, że w sobotę i niedzielę po powrocie do domu z meczów ligowych o pierwszej, czy drugiej w nocy idealnie uda mi się "wstrzelić" w czas transmisji.