Prowadzony przez Alvina Gentry'ego zespół bierze srogi rewanż za play off 2008, kiedy to w pierwszej rundzie przegrali gładko z Ostrogami. Minionej nocy, Słońca zagrały w koszulkach z napisem Los Suns, przy okazji meksykańskiego święta upamiętniającego wygraną batalię Meksykanów z Francuzami. 23 punkty i 11 zbiórek miał Amare Stoudemire, a pięć trójek trafił Channing Frye, dzięki czemu drużyna z Arizony jest w połowie drogi do Finału Konferencji. Ponadto Grant Hill (18 pkt.) zatrzymał Manu Ginobiliego na zaledwie 11 punktach (2/8 z gry). Goście udanie zaczęli to spotkanie, a głównie dzięki postawie Tima Duncana (29pkt/10zb) wygrali pierwszą odsłonę 9 punktami (21-30). Niestety później już było tylko gorzej, a Suns podkręcali tempo i wzmacniali obronę przeciwko Spurs. Suns dogonili rywala w drugiej części w dużej mierze dzięki świetnej postawie rezerwowych z Jaredem Dudleyem (11 pkt) na czele. Kluczem do sukcesu w drugiej połowie było powstrzymanie Duncana. Przez blisko 18 minut nie trafił on żadnego rzutu z gry. W spotkaniu kontuzji doznał jeden z arbitrów, Ron Garretson - uszkodził ścięgno Achillesa. W czwartej kwarcie zastąpił go arbiter rezerwowy. Phoenix Suns - San Antonio Spurs 110:102 (21:30, 30:21, 27:25, 32:26) Phoenix: Amare Stoudemire 23 (11 zb), Steve Nash 19, Jason Richardson 19, Grant Hill 18, Channing Frye 15, Jared Dudley 11, Leandro Barbosa 3, Louis Amundson 2, Jarron Collins 0, Goran Dragić 0. San Antonio: Duncan 29 (10 zb), Parker 20 (7 as), Jefferson 18 (10 zb), Hill 14, Ginobili 11 (11 as), McDyess 6, Blair 4, Bogans 0, Bonner 0, Temple 0. W czwartek zagrają: Orlando Magic - Atlanta Hawks (godz. 02.00)