Wtorkowa wygrana Polskiego Cukru jest historyczną, bo pierwszą na wyjeździe w fazie grupowej europejskich pucharów. Zamykający tabelę grupy A wicemistrzowie Polski pokazali w tym meczu, że na ich lokatę wpłynęło dotychczas wiele niesprzyjających okoliczności, m.in. liczne kontuzje. Drugi raz w tym sezonie LM pokonali zespół z Francji i wlali w serca kibiców z grodu Kopernika nadzieję, że w ostatnich kolejkach fazy grupowej powalczą o poprawienie wstydliwego bilansu 1-7, który mieli przed 9. kolejką. Pierwsza połowa wtorkowego meczu to koncert Polskiego Cukru. Torunianie w tym fragmencie trafili 7 na 10 rzutów za trzy, ale przede wszystkim w końcu grali skoncentrowani w obronie. Agresywna defensywa i dobre usposobienie w ataku spowodowało, że na przerwę podopieczni trenera Sebastiana Machowskiego schodzili prowadząc 20 punktami (52:32). Znów klasą dla siebie był rozgrywający Chris Wright, który zanotował do przerwy 14 "oczek". Cieniem na ten fragment kładzie się uraz Damiana Kuliga, który dopiero przed tygodniem wrócił do gry po kontuzji, a we wtorek przebywał na parkiecie zaledwie nieco ponad trzy minuty i musiał udać się do szatni.