Belgijski dziennikarz nadawał na żywo i nie zorientował się, że w tym akurat momencie był słyszany na antenie. Przytrafiło mu się więc coś podobnego jak niedawno Karolowi Stopie, komentatorowi Eurosportu. W przypadku Eddy'ego Demareza, było to jednak coś więcej, niż rzucenie kilku przekleństw w emocjach. Co dokładnie padło z ust dziennikarza na antenie? O sprawie pisze m.in. "El Mundo Deportivo". "Tam jest tylko jedna hetero" - wypalił dziennikarz, w odniesieniu do składu Belgijek. Billie Massey porównał do "wielkiej góry". A na dodatek palnął: "Jeśli chodzi o siostry Mestdagh, jedna jest lesbijką, ta druga nie. Natomiast Marjorie Carpréaux to po prostu facet". - Bez szacunku, to bolesne i obraźliwe. Chyba zwymiotuję - skomentowała sprawę reprezentantka Belgii Hanne Mestdagh. Kompromitacja dziennikarza po turnieju olimpijskim w Tokio Demarez oczywiście natychmiast opublikował przeprosiny, podkreślając, że te słowa padły na antenie przez przypadek, bo tak naprawdę były wyrwane z prywatnej dyskusji. Wiele to jednak nie zmienia. - Nigdy nie miałem intencji obrazić kogokolwiek ze względu na płeć czy orientację. To wszystko jest tym bardziej pożałowania godne, że te komentarze wypłynęły tuż po tak udanym występie na olimpijskim turnieju dla belgijskich koszykarek - stwierdził w swoim komunikacie dziennikarz. Mimo to, został tymczasowo zawieszony w obowiązkach. JK