- Na początku meczu Polska dobrze grała w obronie. W pierwszej kwarcie zdobyliśmy tylko 11 punktów, ale potem poprawiliśmy grę. W kluczowym momencie trafialiśmy i na przerwę schodziliśmy z przewagą dwóch punktów - relacjonował Jagodnik. Znany z gry w Prokomie i Anwilu skrzydłowy zapomniał dodać, że miał w tym spory udział. Jagodnik w drugiej kwarcie zdobył pięć punktów trafiając spod samego kosza i z narożnika boiska, dzięki czemu przegrywająca w początkowych minutach meczu Słowenia odskoczyła Polakom na kilka "oczek". Po zmianie stron przewaga Słoweńców nie podlegała już dyskusji. - W drugiej połowie graliśmy spokojną i pewną koszykówkę. Udało nam się zrealizować wszystko to, co powiedział nam trener w szatni, żeby zatrzymać Gortata i szybki atak Polaków - dodał Jagodnik. Dariusz Jaroń, Łódź Czytaj także: Polska przegrała ze Słowenią 60:76 Chyliński: Nie myślcie, że nie chieliśmy trafiać Katzurin: Tylko małpa nie zmienia zdania Adam Wójcik: Słaba skuteczność