O początkach kariery, wspomnieniach z NBA oraz o tym, co Amerykanin wie na temat swoich czwartkowych rywali. Wojciech Zeidler: Alex, na początek opowiedz mi o początkach swojej przygody z koszykówką... Alex Acker:Za początek mojej przygody z koszykówką można uznać czas, kiedy miałem cztery lata. Mój ojciec zaraził mnie miłością do tej dyscypliny sportu i przekazywał mi wiedzę na ten temat. Miałem od kogo się uczyć, ponieważ moi dwaj starsi bracia Chris i Arthir Acker grali już wcześniej. Kiedy dorosłem do szkoły średniej, właśnie tam zacząłem takie granie na poważnie. Później grałem wystarczająco dobrze, aby trafić na uniwerek, a później dostałem szansę, aby grać na Pepperdine University. Tam dostałem stypendium, grałem przez trzy lata i dotrwałem do draftu. Resztę znasz... No właśnie. Masz za sobą mały epizod w NBA. Jak wspominasz te czasy? Wszystkie moje wspomnienia z gry w NBA są naprawdę bardzo dobre. Czułem jednak, że stać mnie na trochę więcej gry, ale byłem w bardzo dobrej sytuacji. Zagrałem w pięciu meczach NBA, w których zdobywałem średnio dwa punkty, jedną zbiórkę i zaliczałem jedną asystę. Przed końcem sezonu zostałem delegowany do gry w Developmental League. Tam przez miesiąc grałem dosyć dobrze, bo notowałem średnio osiemnaście punktów, pięć zbiórek i pięć asyst. Trenowałeś z wielkimi gwiazdami w Detroit. Czego nauczyłeś się w NBA i Detroit Pistons? Byłeś wśród najlepszych graczy na świecie... Nauczyłem się bardzo wiele. Ukształtowałem swój charakter, wiem jak wychodzić zwycięsko z wielu sytuacji na parkiecie. Poznałem ten świat od środka, nauczyłem się funkcjonować nie tylko na boisku ale i poza nim. Dlaczego przyjechałeś do Europy i wybrałeś Olympiakos? Przyjechałem do Europy, aby przede wszystkim grać i stać się lepszym graczem. Chciałem zobaczyć co Olympiacos ma mi do zaoferowania i kiedy przyjechałem, byłem bardzo zaskoczony. Grecja to piękne miejsce do życia i gry. Jak się czujesz w nowej drużynie? Jestem zachwycony tym, że jestem w takim zespole. Mamy bardzo duży potencjał i świetny sztab trenerski. Wszyscy razem możemy stworzyć silny kolektyw i być nie do zatrzymania. Kiedy wszystkie nazwiska w naszej drużynie grają razem - jak zespół - to potrafimy wygrać z każdym. Nie możemy pozwolić na to, aby każdy grał indywidualnie, ponieważ wtedy jesteśmy o wiele słabsi. Zgadza się, klub jest o wiele silniejszy niż przed rokiem. Co chciałbyś osiągnąć w tym sezonie? Ja osobiście chcę wygrać każdy mecz, który gramy. W każdym meczu zdzieram moje buty, abyśmy odnieśli zwycięstwo. Staram się grać na sto procent zarówno na treningu czy meczu. Wszyscy mamy takie podejście i mam nadzieję, że zajdziemy daleko. Czym różni się życie w Grecji od życia, które wiodłeś w USA? Nie ma wielkich różnic. Jedynym mankamentem jest to, że tutaj brakuje mi rodziny, przyjaciół i wszystkich ważnych mi ludzi. Zauważasz jakieś różnice pomiędzy koszykówką europejską, a tą w Stanach Zjednoczonych? Myślę, że koszykówka jest po prostu koszykówką. Jeśli już miałbym mówić o różnicach to są one bardzo małe. Porozmawiajmy na temat Waszego czwartkowego przeciwnika. Co wiesz o drużynie Prokomu Trefla Sopot? Nic...(śmiech) W takim razie jak przygotowujesz się do tego spotkania oraz innych meczów? Staram się skupić i skoncentrować na meczu słuchając muzyki na moim ipodzie. Wtedy wyobrażam sobie ten mecz i staram się pozytywnie nastawić do gry. Dlaczego grasz z numerem szóstym na koszulce? W College'u grałem z trójką, ale Ben Wallace grał z tym numerem kiedy przyszedłem do Pistons. Wtedy pomyślałem, że będę grał dwa razy lepiej niż w college'u, jeśli wybiorę numer sześć.(śmiech) Rozmawiał: Wojciech Zeidler