To było święto koszykówki w Krakowie, bo spotkanie rozegrano je w nowoczesnej Tauron Arenie. Do niespodzianki jednak nie doszło, choć gospodynie dzielnie walczyły. Najsłabiej poszło im w pierwszej kwarcie, którą przegrały pięcioma punktami. W kolejnej też były słabsze (18:19), ale trzypunktowa wygrana w trzeciej odsłonie dawała krakowiankom nadzieję na sukces.Na więcej wiślaczek nie było jednak stać. Czwartą kwartę przegrały bowiem 11:14 , a całe spotkanie 61:67.To pierwsze spotkanie Wisły Can-Pack w Eurolidze. W tych rozgrywkach rywalkami mistrzyń Polski są jeszcze: Basket Lattes Montpellier, Mersin Büyükşehir Belediyesi, CMB Cargo Uni Gyõr, Famila Schio, Fenerbahçe Stambuł i ZVVZ USK Praga. Wisła Can-Pack - Dinamo Kursk 61:67 Kwarty: 16:21, 18:19, 16:13, 11:14. Lucas Mondelo (trener Dynama Kursk): Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężki mecz i taki był. To nie był nasz dzień, jeśli chodzi o rzuty za trzy punkty. Zdecydowanie za to lepiej radziliśmy sobie w grze jeden na jednego, szczególnie w strefie podkoszowej. Poza krótkim okresem nerwowym na początku trzeciej kwarty kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Jose Hernandez (trener Wisły Can-Pack Kraków): Był to szczególny mecz ze względu na kibiców. To bardzo miłe, jak tyle tysięcy ludzi cię dopinguje. Graliśmy z jednym z najlepszych zespołów w Europie, prezentując bardzo przyzwoity poziom. Chwilami graliśmy bardzo dobrze w defensywie. Z dnia na dzień, jak zespół będzie się zgrywać, będziemy widzieć postęp nie tylko w Eurolidze, ale i polskiej ekstraklasie. (za PAP-em)