Sytuacja w grupie C Euroligi wyjaśniła się w poprzedniej kolejce, kiedy Emporio pokonało we własnej hali Panathinaikos Ateny i obok FC Barcelony, Fenerbahce Stambuł i właśnie mistrza Grecji zapewniło sobie awans do TOP 16. W ten sposób starcie w Lubinie miało wymiar już czysto prestiżowy, ale to nie oznacza, że nie było emocjonujące. Wynik ważył się do ostatnich sekund. Obie ekipy starały się grać szybko, ale też efektownie już od pierwszych minut. Początek należał do Włochów, którzy szybko wyszli na prowadzenie 5:0. Kilka chwil później było już jednak 6:5 dla mistrzów Polski. I tak wyglądała cała pierwsza kwarta - Emporio odskakiwało na kilka punktów, a następnie Turów zbliżał się na jedno, dwa oczka. Świetnie w polskiej ekipie prezentował się Damian Kulig, który w pierwszych dziesięciu minutach zdobył 9 punktów i zanotował trzy zbiórki. Po czterech minutach drugiej kwarty i trzypunktowej akcji Nemanja Jaramaza na tablicy wyników pojawił się ponownie remis (27:27). Chwilę wcześniej kibice oglądali jeden z najciekawszych fragmentów meczu. Najpierw Bruno Cerella został zablokowany, co wyraźnie go podrażniło, bo szybko zaatakował Tony Taylora i odzyskał piłkę. Po rozegraniu ataku pozycyjnego Cerella znalazł się ponownie pod koszem i kiedy wydawało się, że tym razem łatwo zdobędzie punkty, ponownie został zablokowany przez Chrisa Wrighta, co kibice przyjęli ogromną wrzawą. Od stanu 37:37 mistrzowie Włoch zdobyli dziesięć punktów a Turów, który przestał trafiać nawet z czystych pozycji, zaledwie jeden. Goście schodzili na dużą przerwę z przewagą ośmiu oczek, co było ich najwyższym prowadzeniem do tego momentu. Wydawało się, że decydujący o końcowym wyniku będzie początek trzeciej kwarty. Linas Kleiza dwa razy trafił zza linii 6,75 m, a Shawn James dołożył łatwe punkty spod kosza i Włosi prowadzili już 55:42. Ponownie pokazał się jednak wtedy Kulig i gospodarze szybko zniwelowali stratę do trzech oczek (53:56), aby kilka chwil później po przechwycie Daniela Dylewicza wyjść na prowadzenie 60:59. Pod koniec tej odsłony spotkania ponownie swoimi umiejętnościami trafiania z dystansu zaczął popisywać się Kleiza i to dzięki jego "trójkom" Armani miał sześć punktów przewagi przed ostatnią kwartą (72:66). Reprezentant Litwy miał w tym momencie już osiem trafień zza linii 6,75. Na dwie minuty przed końcem meczu Jaramaz trafił za "trzy" i Turów przegrywał już tylko jednym punktem (90:91). Spotkanie zaczynało się jakby od nowa. Pozostawało 30 sekund, kiedy Włosi odskoczyli na trzy oczka 94:97. Chwilę później Jaramaz pomylił się zza linii 6,75 m i jasne się stało, że mistrzowie Polski nie wygrają drugiego meczu w Eurolidze. Turów odpadł, ale nie żegna się z europejskimi pucharami. Mistrzowie Polski będą teraz grali w Pucharze Europy, a a jego rywalami będą mistrz Belgii Telenet Ostenda z Mateuszem Ponitką, Lietuvos Rytas Wilno i Baloncesto Sewilla. PGE Turów Zgorzelec - EA7 Emporio Armani Mediolan 96:101 (17:22, 22:25, 27:25, 30:29) PGE Turów Zgorzelec: Damian Kulig 23, Mardy Collins 14, Chris Wright 13, Filip Dylewicz 12, Nemanja Jaramaz 12, Vlad-Sorin Moldoveanu 11, Tony Taylor 6, Michał Chyliński 3, Uros Nikolić 2, Ivan Zigeranović 0 EA7 Emporio Armani Mediolan: Linas Kleiza 29, Marshon Brooks 14, Alessandro Gentile 11, David Moss 9, Joe Ragland 8, Nicole Melli 8, Daniel Hackett 6, Shawn James 6, Angelo Gigli 5, Bruno Cerella 5.