PAP: Za panem sezon pełen turbulencji. Nie dość, że przerwany przez koronawirus, to jeszcze był pan trapiony przez kontuzje. Jest pan zadowolony z dokonanego przed rokiem wyboru klubu, skoro Zenit był najsłabszą drużyną Euroligi? Mateusz Ponitka: - Wyboru dokonałem dobrego, ponieważ Zenit to profesjonalny klub, organizacyjnie wszystko jest dopięte na ostatni guzik. W momencie pojawienia się jakichkolwiek problemów ludzie w klubie są bardzo zaangażowani, by pomóc. Cieszę się, że tu jestem i będę dalej pracował na sukcesy. Mam ważny kontrakt na sezon 2020/21 i na pewno nie myślę o zmianie klubu. Gram w Eurolidze i silnej lidze VTB, więc jestem pewny, że obecnie to najlepsze miejsca dla mojego rozwoju. Łączenie rywalizacji w tych dwóch ligach łatwe nie było... - Z powodu pandemii koronawirusa trudno jednoznacznie ocenić sezon pod względem sportowym, bo zakończył się w marcu, a rozstrzygnięcia to zawsze play off. Jeśli chodzi o ligę VTB, to na pewno liczyliśmy na lepszą pozycję w tabeli niż siódmą, jaką zajmowaliśmy w momencie przerwania rywalizacji. Kilka spotkań "uciekło" nam w końcówce i tego szkoda. W Eurolidze debiutowaliśmy, więc mogliśmy się spodziewać ciężkiej przeprawy. Zapłaciliśmy frycowe, zebraliśmy doświadczenie, a teraz już koncentrujemy się na nadchodzącym sezonie - będzie na pewno inny. Pod koniec maja władze Euroligi ogłosiły definitywne zakończenie sezonu, a VTB uczyniła to wcześniej. Kiedy zatem wrócił pan do Polski i czy były problemy w związku z nasilającą się pandemią? - Jesteśmy w Polsce z rodziną od 1 czerwca. Podróż była utrudniona, bo musieliśmy polecieć samolotem do Kaliningradu, potem dojechać do polskiej granicy wynajętym busem i po jej przekroczeniu przejść kwarantannę. Cieszę się jednak, że w sumie udało nam się dosyć szybko dotrzeć do kraju, bo wiem, że inni Polacy często mieli problem z powrotem do domu. - Jak zatem minęły blisko dwa miesiące w kraju? - Najpierw była przymusowa, dwutygodniowa kwarantanna. Spędziliśmy ją z rodziną na Kaszubach. Następnie wróciliśmy do domu i od tego czasu łączę treningi z załatwianiem spraw organizacyjnych, na które nie mam czasu w trakcie sezonu. Rozumiem, że odpoczywał pan także trochę po sezonie? Wolny czas spędzał pan na "nicnierobieniu" czy wybrał aktywny odpoczynek? - Wszyscy zakończyliśmy rozgrywki przedwcześnie, więc było dużo czasu na regenerację, ale muszę przyznać, że z drugiej strony brakowało treningów. Forma aktywnego wypoczynku jest dla mnie najlepsza. Nie potrafię leżeć na plaży lub w ogrodzie przez cały dzień. Lubię być cały czas w ruchu i staram się dbać o swoje ciało.