W rywalizacji hiszpańskich szkoleniowców górą ponownie był Jose Hernandez. Prowadzona przez niego Wisła Can-Pack po raz drugi w tym sezonie pokonała Lotos - na inaugurację rozgrywek mistrzynie Polski wygrały we własnej hali 67:54. W drużynie gości, podobnie jak w pierwszym spotkaniu, zabrakło Erin Phillips. Na początku października australijska rozgrywająca występowała jeszcze w WNBA, a teraz wyjechała do domu na święta. Jej absencja nie przeszkodziła jednak mistrzyniom Polski w odniesieniu zwycięstwa. Szyki liderowi Ford Germaz Ekstraklasy starała się pokrzyżować znakomicie dysponowana Geraldine Robert, której kroku dotrzymywała jednak tylko Ivana Jalcova. Pozostałe zawodniczki Lotosu, a zwłaszcza Aneika Henry, zagrały znacznie poniżej oczekiwań. Początek spotkania należał do krakowianek, które w trzeciej minucie wygrywały 7:2. Wtedy na boisku pojawiła się Robert. Francuzka poderwała swoje koleżanki do walki i głównie dzięki jej skutecznym wejściom pod kosz (w pierwszej kwarcie zdobyła 11 punktów), Lotos wyszedł w siódmej minucie na prowadzenie 14:13. Ekipa gospodarzy nie zwolniła tempa także na początku drugiej kwarty i w 12. minucie wygrywała 28:21. Mistrzynie Polski zaczęły jednak powoli dochodzić do głosu i w 19. minucie - po trafieniu Eweliny Kobryn - prowadziły 41:39. Wynik do przerwy ustaliła rzutem zza linii 6,75 m Paulina Pawlak. Także początek drugiej połowy zdecydowanie należał do zespołu gości, w szeregach którego brylowała Nicole Powell. To właśnie po "trójce" Amerykanki zrobiło się w 23. minucie 54:44 dla wiślaczek. Gdynianki nie dały jednak za wygraną. W czwartej kwarcie dwoma rzutami za trzy punkty z rzędu popisała się Jalcova, ale krakowianki odpowiedziały takimi samymi trafieniami Katarzyny Krężel, Pauliny Pawlak i Any Dabovic. Po rzucie Czarnogórki Wisła w 37. minucie prowadziła 73:63, jednak już minutę później gdynianki przegrywały jedynie 71:75. W końcówce mistrzynie Polski nie dały odebrać sobie wygranej. "Po ostatniej porażce w Polkowicach z CCC było to dla nas bardzo ważne spotkanie. W tym meczu dominowała walka, zawodniczki obu drużyn nie ustrzegły się błędów, niemniej byliśmy też świadkami kilku interesujących akcji w ofensywie i defensywie. W trzeciej kwarcie nasza przewaga wynosiła już 10 punktów, co też pozwoliło nam kontrolować przebieg meczu" - ocenił szkoleniowiec gości Jose Fernandez. Według trenera Lotosu Javiera Forta Puente o przegranej jego zespołu przesądziła trzecia kwarta. "W tym fragmencie zagraliśmy bardzo źle. Tymczasem w drugiej kwarcie dość wysoko prowadziliśmy i chociaż mieliśmy ku temu okazje, nie zdołaliśmy powiększyć różnicy. Spory wpływ na naszą postawę miał również trzeci faul popełniony przez Robert. Kiedy tej zawodniczki nie było na parkiecie, gra Lotosu nie wyglądała tak, jakbym sobie życzył. W sumie oddaliśmy 23 rzuty z gry więcej od rywalek, co jednak nie przełożyło się na końcowy wynik" - przyznał. Lotos Gdynia - Wisła Can-Pack Kraków 73:78 (24:21, 18:24, 9:17, 22:16) Lotos Gdynia: Geraldine Robert 27, Ivana Jalcova 17, Adrijana Knezevic 8, Aneika Anna-Kay Henry 7, Natalia Plumbi 4, Magdalena Kaczmarska 4, Jolene Anderson 4, Justyna Żurowska 2, Ines Ajanovic 0. Wisła Can-Pack Kraków: Nicole Powell 15, Ewelina Kobryn 15, Paulina Pawlak 12, Anke De Mondt 11, Katarzyna Krężel 9, Milka Bjelica 8, Ana Dabović 8, Petra Ujhelyi 0, Joanna Czarnecka 0.