W pierwszej fazie rozgrywek grę ŁKS prowadziły dwie inne zawodniczki z USA: Stephanie Raymond i Celeste Hoewisch. Ogromny wpływ na wyniki zespołu miała zwłaszcza pierwsza z nich, która potrafiła zdobyć w jednym meczu nawet ponad trzydzieści punktów. Po świąteczno-noworocznej przerwie Raymond wróciła jednak do Łodzi z kontuzją. Okazało się, że ma zerwane więzadła krzyżowe w kolanie. Wkrótce ma więc wyjechać do USA, gdzie będzie operowana. Mogłaby ją zastąpić Hoewisch, która jednak z powodów osobistych zdecydowała się rozwiązać kontrakt z ŁKS. Teraz zamierza kontynuować karierę w Szwecji, gdzie pracę ma również podjąć jej mąż. Pod nieobecność Raymond i Hoewisch, w pojedynku z Lotosem w roli rozgrywającej ŁKS wystąpiła 30-letnia Justyna Jeziorna. Po meczu wiceprezes łódzkiego klubu Mirosław Trześniewski powiedział, że poprzedni raz na tej pozycji była reprezentantka Polski grała w juniorkach. Potwierdził to trener Jarosław Zyskowski. "Justyna praktycznie przez całą karierę grała na "dwójce". Nie jest łatwo debiutować na +jedynce+ w meczu z takim rywalem jak Lotos. Nasza sytuacja kadrowa jest jednak taka, że nie było innego wyjścia" - powiedział Zyskowski. Szkoleniowiec ma jednak nadzieję, że w ciągu najbliższych dni jego zespół wzmocni nowa rozgrywająca. Ma nią być Amerykanka Jetta McIntyre. "Ostatni raz widziałem ją w akcji trzy lata temu. Później miała kontuzję, ale z tego co wiem, z jej zdrowiem wszystko jest już w porządku. Jeśli faktycznie wróciła do poprzedniej dyspozycji, to powinna być wzmocnieniem naszego zespołu" - dodał Zyskowski. W najbliższym meczu szkoleniowiec będzie miał jednak jeszcze mniejsze pole manewru niż w pojedynku z Lotosem. McIntyre ma przyjechać do Łodzi w środę po południu, a tego dnia ŁKS w Lesznie ma rozegrać mecz Pucharu Polski z Tęczą. W spotkaniu tym nie będzie mogła wystąpić Katarzyna Kenig, która z powodu kontuzji musiała zejść z parkietu podczas rywalizacji z Lotosem.