To już 9. edycja imprezy w stolicy. Pierwszy camp odbył się w 2008 roku w rodzinnym mieście jedynego Polaka w NBA w ostatnich latach - w Łodzi. - Mieliśmy w stolicy super grupę dziesięciu zdolnych dzieciaków - chłopców i dziewczynek. Musieliśmy wybrać niestety tylko dwoje zwycięzców i to był dla mnie naprawdę największy ból. Liczę na to, że ta ósemka, która dziś nie wyjechała z nagrodami pojawi się tu za rok. Stolica pod względem obecności utalentowanych dzieciaków była bardzo dobra w tym roku! - powiedział z entuzjazmem jedyny Polak w ostatnich sezonach w koszykarskiej NBA. Gortatowi w opiece i opanowaniu żywiołowo reagujących ponad 150 chłopców i dziewczynek w wieku 9-13 lat oraz starszej grupy blisko 60 nastolatków pomagali liczni trenerzy. W tym gronie byli trzej reprezentanci Polski: Adam Waczyński (siódmy raz w imprezie, Unicaja Malaga), wicemistrz Polski Karol Gruszecki (Polski Cukier Toruń) oraz debiutujący w tej roli na campie Tomasz Gielo (Iberostar Teneryfa), który praktycznie cały sezon spędził nie na grze, ale rehabilitacji po urazie - zerwaniu ścięgna oraz uszkodzenia więzadeł krzyżowych prawego kolana. Szczecinianin, który w czwartek przyleciał z Hiszpanii, będzie także na kolejnym zgrupowaniu Gortata w Karpaczu. - Nie da się ukryć, że nabiera to innego rozmiaru niż wtedy, gdy zaczynałem projekt z całą moją grupą. Czujemy się jeszcze bardzie spełnieni, mamy też inną wiedzę, nie tylko o koszykówce, ale i wartościach życiowych, które staramy się przekazać. Wiemy coraz lepiej, jak dotrzeć do dzieciaków. To nie tylko lepsza organizacja, ale lepszy, pełniejszy przekaz. Za co jestem wdzięczny nie tylko moim trenerom, ale i organizatorom - ocenił Gortat. Po raz pierwszy w historii campów doszło do urazu jednego z trenerów - Kacper Lachowicz doznał złamania piątej kości śródstopia. Nie stało się to jednak na parkiecie, a na trybunach podczas sesji pytań zadawanej przez dzieci i rodziców. - Wcześniej, zanim jeszcze przyszły dzieciaki trenowałem z kadrowiczami, byłem więc rozgrzany, a mimo to tak nieszczęśliwie postawiłem nogę. Mimo urazu nie wyobrażam sobie, że odłączę się od ekipy. Mam nadzieję, że zdrowie pozwoli mi w uczestniczeniu w kolejnych projektach i wielkim finale w Łodzi, w meczu Gortat Team - Wojsko Polskie. Pomagam Marcinowi już 10. raz. Zawsze jest wielkie zaangażowanie całej grupy i myślę, że moja kontuzja też o tym świadczy - powiedział Lachowicz, trener przygotowania indywidualnego. Dzieci nie były zmęczone po ponadtrzygodzinnych zajęciach i cieszyły się z każdej minuty spędzonej na parkiecie w obecności Gortata. - Było bardzo fajnie. Zapisali nas rodzice. Najfajniejszy był trening z mistrzami. Chcemy kiedyś grać tak jak oni. Prawie udało mi się trafić za trzy punkty. Najbardziej podobał nam się mecz, bo sędziował sam Marcin Gortat. Trenujemy w drużynie MUKS Piaseczno i w tym roku udało nam się zdobyć drugie miejsce na Mazowszu (w kategorii U-11 - PAP). Od września będziemy chodzić do klasy o profilu sportowym - powiedziały 10-latki Kasia i Karolina, które zgodnie stwierdziły, że za rok na camp na pewno powrócą. Dzieci, które wygrały w Warszawie konkurs umiejętności koszykarskich, podobnie jak inni zwycięzcy w tym roku, czyli w sumie osiem osób, już zapewnili sobie nagrodę - wylot do USA na mecz NBA. W Łodzi podczas finału walczyć będą o to, które z nich wystąpi w drużynie Gortat Team w jednej kwarcie przed kilkutysięczną publicznością. Ten mecz odbędzie się 13 lipca w łódzkiej Atlas Arenie (godz. 18.00). Także w Łodzi oprócz zwykłego treningi dla dwóch kategorii wiekowych odbędzie się zgrupowaniu dla dzieci niepełnosprawnych fizycznie. Gortat snuje już plany na przyszłość. - Dopóki będzie energia campy będą kontynuowane. Rozwijamy się z roku na rok i z roku na rok jest większa satysfakcja - dodał. Olga Przybyłowicz