Oba zespoły spotkały się ze sobą w obecnym sezonie już dwukrotnie (raz z Eurolidze i raz w lidze VTB) i w obu przypadkach górą byli gracze Żalgirisu. Teraz rewanż na rywalach chcieli wziąć gracze Asseco Prokomu, którzy w pierwszych 10 minutach poddali się trochę presji wyniku i pierwszą kwartę przegrali różnicą 7 pkt. Jednak drugą część gdynianie rozpoczęli wyśmienicie - rzucili 12 pkt, na co rywale z Kowna odpowiedzieli ledwie trzema i mistrz Polski wyszedł na prowadzenie 25:23. Żalgiris jednak momentalnie wrócił do gry i odzyskał prowadzenie, ale na przerwę schodził ze stratą jednego punktu. Do przerwy w barwach polskiego zespołu wyróżnił się Ratko Varda, który zdobył 15 z 34 punktów całej drużyny. Po zmianie stron inicjatywę znów przejęli gracze z Kowna. Podopieczni Tomasa Pacesasa zdołali nawiązać walkę i prowadzili równy bój aż do zakończenia trzeciej kwarty, kiedy to na tablicy świetlnej widniał remis (49:49). O zwycięstwie jednego z zespołów miało zadecydować zatem ostatnie 10 minut gry. A w nich znów lepiej w ataku spisywali się zawodnicy Żalgirisu, którzy w ciągu 4 minut wypracowali sobie przewagę sześciu punktów (57:51). Jednak gospodarze z Gdyni stopniowo odrabiali punkty i po kolejnej udanej akcji za trzy Daniela Ewinga, tracili już tylko dwa "oczka" (60:62). W kolejnych akcjach polski zespół jednak nie był w stanie przegonić rywali aż do ostatniej minuty meczu, kiedy na prowadzenie 69:68 Asseco Prokom wyprowadził Ewing. Jednak Żalgiris nie powiedział ostatniego słowa, a dokładniej Paulius Jankunas i Martynas Pocius, którzy zdobyli decydujące kolejne cztery "oczka", wyprowadzając przyjezdnych na prowadzenie i ustalając tym samym wynik końcowy. Powiedzieli po meczu: Aco Petrović trener Żalgirisu Kowno: - Do Gdyni przyjechaliśmy w dość trudnej sytuacji, bowiem w ostatnim spotkaniu przegraliśmy u siebie w końcówce z Maccabi Tel Awiw. Zwycięstwo nad Asseco Prokom bardzo przybliżyło nas do awansu do Top 16. Przy dobrym układzie wyników w dwóch ostatnich kolejkach możemy nawet zająć drugie miejsce w grupie. Przez prawie cały mecz gra toczyła się pod naszą kontrolą, niemniej w konfrontacji z gdynianami nie można pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji. Uważam, że pomimo porażki gospodarze zagrali bardzo dobre spotkanie. Tomas Pacesas trener Asseco Prokom Gdynia: - To był dla nas bardzo ważny mecz. Fenomenalnie zagrali w nim Ratko Varda i Daniel Ewing, ale dwóch zawodników to za mało, aby pokonać zbilansowany i wyrównany zespół Żalgirisu. W ataku zabrakło nam punktów innych zawodników. W końcówce Varda i Ewing mieli prawo być zmęczeni i dlatego nie mam pretensji do Davida za spudłowanie ostatniego rzutu. O naszej porażce zadecydowała zbyt duża liczba prostych strat. Czasami nie potrafiliśmy dobrze podać piłki z autu. To spotkanie pokazało również, jacy koszykarze radzą sobie z presją i są w stanie grać o najwyższą stawkę. Asseco Prokom Gdynia - Żalgiris Kowno 69:72 (13:20, 21:13, 15:16, 20:23) Asseco Prokom Gdynia: Ratko Varda 25, Daniel Ewing 20, Filip Widenow 7, Ronnie Burrell 6, J.R. Giddens 5, Mikael Wilks 4, Adam Łapeta 2, Jan-Hendrick Jagla 0, Piotr Szczotka 0, Courtney Eldridge 0. Żalgiris Kowno: Travis Watson 16, Martynas Pocius 16, Paulius Jankunas 9, Mirza Begić 7, DeJuan Collins 7, Dainius Salenga 6, Mantas Kalnietis 4, Tomas Delininkaitis 4, Tadas Klimavicius 2, Arturas Milaknis 1.