W paryskim turnieju finałowym wiosną tego roku Partizan przegrał nieznacznie oba spotkania - 80:83 w półfinale z Olympiakosem Pireus oraz 88:90 o trzecie miejsce z CSKA Moskwa. Do kolejnego sezonu Euroligi przystąpił jednak w znacznie zmienionym składzie. - Odeszło kilku czołowych zawodników, ale zostali inni podstawowi, jak Dusan Kecman, Jan Vesely i Petar Bozić. Doszło też trzech Amerykanów, którzy ocierali się o NBA. Uważam, że wciąż jest to bardzo silna drużyna, której nikt nie powinien lekceważyć - powiedział litewski szkoleniowiec. Trener Asseco Prokom zwrócił uwagę na niezwykłą waleczność koszykarzy z Belgradu. - Pod względem cech wolicjonalnych niewiele europejskich zespołów może się z nimi równać. To bardzo niewygodny rywal, który imponuje ambicją, konsekwencją oraz niesamowitą walką na tablicach. Duże piłek kieruje także do podkoszowych zawodników. My musimy przeciwstawić się Partizanowi nie tylko koszykarskimi umiejętnościami, ale także podobną twardością i agresją w grze - dodał. Oba zespoły nie rozpoczęły rozgrywek Euroligi najlepiej. Gdynianie przegrali trzy pierwsze mecze, natomiast ekipa z Belgradu ma w dorobku jedno zwycięstwo. - Partizan, który szczególnie groźny jest we własnej hali, gdzie wspiera go ogromna rzesza fanatycznych kibiców, pokonał u siebie Chimki Moskwa, a zwycięstwo z tak silną ekipą zasługuje na szacunek. Oglądałem także dwa wyjazdowe, przegrane mecze naszego rywala, w których zaprezentował się z dobrej strony. W Kownie Żalgiris wygrał z nim dzięki dużej dozie szczęścia - przyznał Pacesas. Według litewskiego szkoleniowca, nie należy się sugerować dotychczasowym dorobkiem Partizana. - W poprzednim sezonie Serbowie mieli po czterech spotkaniach tylko jedno zwycięstwo, a i tak znaleźli się w Final Four - przypomniał. W Asseco Prokom nie mogą narzekać na wyniki wcześniejszych meczów z Partizanem. W inauguracyjnym występie w Eurolidze mistrzowie Polski wygrali 3 listopada 2004 roku w Belgradzie 66:64, a w rewanżu przed własną publicznością zwyciężyli 76:68. Spory udział w tych sukcesach miał ówczesny rozgrywający, a obecnie szkoleniowiec tego zespołu - Pacesas zdobył w tych meczach 15 punktów, wszystkie rzutami "za trzy". - To są niewątpliwie miłe, ale tylko wspomnienia. Teraz tworzymy nową historię. W środę wieczorem chciałbym być równie szczęśliwy, jak po ostatnich dwóch spotkaniach z Partizanem - podsumował Litwin.