W pierwszym spotkaniu Alba pokonała w Sienie Montepaschi 92:82, natomiast w drugim wygrała we własnej hali z Elan Chalon-Sur-Saone 74:71. W tym ostatnim meczu gospodarze byli o krok od porażki (w 32. minucie przegrywali już 53:66), ale dzięki znakomitej postawie w ostatniej kwarcie, a zwłaszcza znakomitej grze Heiko Schaffartzika, który w kluczowych momentach zdobył ważne punkty, odnieśli zwycięstwo. "Schaffartzik jest co prawda tylko rezerwowym, ale to bardzo ważne ogniwo tego zespołu. Ten rozgrywający potrafi wejść na boisko z ławki i poderwać drużynę do boju. Tak też było w konfrontacji z zespołem francuskim" - dodał Adamek. Liderami punktowymi Alby są jednak dwaj Amerykanie - Deon Thompson i DaShaun Wood, którzy w dwóch spotkaniach zdobyli łącznie po 34 punkty. Adamek uważa jednak, że siła najbliższego rywala mistrza Polski nie wynika jednak z indywidualnych umiejętności poszczególnych zawodników. "Alba to wyrównana drużyna, która prezentuje bardzo poukładaną i zespołową koszykówkę. Widać, że ci koszykarze dobrze się na parkiecie rozumieją. Największe niebezpieczeństwo grozi nam bez wątpienia ze strony Thompsona i Wooda, niemniej praktycznie każdy zawodnik niemieckiej ekipy jest w stanie zdobyć 10 i więcej punktów" - zapewnił szkoleniowiec. W grupie B Euroligi tylko Asseco Prokom i niespodziewanie Montepaschi nie wygrały dotąd meczu. Gdynianie, którzy ulegli na wyjeździe Elan Chalon 74:81 oraz przegrali z Unicają Malaga 75:77, liczą w konfrontacji z mistrzem Niemiec na przełamanie złej passy. Tym bardziej, że w ostatnim spotkaniu byli bliscy zwycięstwa. "W końcówce meczu z Unicają trochę się pogubiliśmy. Nie trafiliśmy paru rzutów i zanotowaliśmy kilka strat. Kluczem do zwycięstwa nad Albą będzie nie tylko dobra defensywa, ale również szybki powrót do obrony po własnych nieudanych akcjach" - przyznał center Adam Hrycaniuk, który na początku sezonu nie grał z powodu kontuzji, ale wyraźnie widać, że jego forma z meczu na mecz rośnie. Inauguracyjny mecz Asseco Prokomu w Eurolidze obejrzało w Ergo Arenie zaledwie 1500 widzów. Działacze mają jednak nadzieję, że frekwencja podczas drugiego spotkania, które rozpocznie się w czwartek o godz. 21, będzie zdecydowanie lepsza. Poprawie tego stanu ma służyć m.in. obniżka cen biletów, które przed potyczką z Unicają kosztowały 60, 40 oraz 20 złotych. Teraz za przyjemność obejrzenia rywalizacji mistrza Polski i Niemiec trzeba zapłacić 40, 20, 10 oraz 5 złotych.