Nieprzyznanie licencji mistrzowi Polski było niespodzianką dla kibiców, ale jeszcze większą dla włodarzy Turowa. Nie chcieli oni niczego komentować i mówili jedynie, że czekają na wyjaśnienia ze strony PLK. Zaskoczenie było ogromne, gdyż klub z Dolnego Śląska uchodzi za jeden z lepiej funkcjonujących i poukładanych. Okazało się, że powodem odmowy przyznania licencji był brak potwierdzenia wpłaty zaległości finansowych wobec ligi oraz brak podpisów na ugodach z agentem, trzema zawodnikami i trenerem. Prezes klubu Waldemar Łuczak wyznał, że PLK doskonale wiedziała, dlaczego nie otrzymała potwierdzenia wpłaty za ubiegły sezon. Przypomniał, że podobnie było dwa i trzy lata temu. "Jest to bezpośrednio związane z pożyczką, której nasz klub udzielił Polskiemu Związkowi Koszykówki w 2011 roku. Poręczycielem tej pożyczki była PLK. Z ostatnim dniem lipca PZKosz uregulował dług, który miał wobec Turowa i tym samym, jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało, przestały istnieć zaległości klubu wobec PLK" - wyjaśniał. W specjalnym komunikacie mistrz kraju poinformowali, że klub, PLK i PZKosz podpisały stosowne porozumienie, które znosi wzajemne zobowiązania i rozliczenia finansowe. Władze Turowa dostarczyły też do PLK dokumenty zaświadczające o zawarciu porozumienia z zawodnikami, trenerem i agentami. Wcześniej pod jednym z porozumień brakowało podpisu, co było spowodowane, że menedżer koszykarza był na wakacjach. Wszystkie dokumenty klub ze Zgorzelca przesłał do PLK w piątek i, jak przyznał Łuczak, otrzymanie licencji jest teraz tylko kwestią czasu.