Przed rozpoczęciem rozgrywek Asseco uchodziło za zespół, który będzie w koszykarskiej ekstraklasie dostarczycielem punktów. Tymczasem gdynianie okazali się jedną z największych rewelacji sezonu zasadniczego. Drużyna prowadzona przez trenera Dedka wygrała połowę z 22 spotkań, z czego dziewięć na 11 we własnej hali. Z zespołów z czołowej szóstki zawodnicy Asseco przegrali u siebie jedynie z Energą Czarnymi Słupsk. - Taki wynik wziąłbym przed sezonem w ciemno. To, co do tej pory osiągnęliśmy, dodaje nam motywacji i chęci do pracy, bo widać, że przyjęliśmy słuszną koncepcję i idziemy dobrą drogą. To właśnie w naszej drużynie młodzi polscy zawodnicy mają sporo okazji do gry. Z drugiej strony specjalnie się swoim dorobkiem nie zachłystujemy, bo sezon się jeszcze nie zakończył - dodał słoweński szkoleniowiec. Kluczem do tych zwycięstw była z pewnością obrona. To właśnie Asseco może się pochwalić po rundzie zasadniczej najlepszą defensywą w ekstraklasie - drużyna traciła średnio 70,1 punktu na mecz. Gdynianie zatrzymali tak ofensywnie zorientowane zespoły jak PGE Turów, Stelmet Zielona Góra i Trefl Sopot, które średnio zdobywają ponad 80 punktów w meczu. Zespół ze Zgorzelca rzucił w Gdyni tylko 52 punkty, natomiast Polpharma zaledwie 45. Mniej punktów niż starogardzianie nie zanotował w sezonie zasadniczym żaden team. - Mamy świadomość, że w schematycznej i ułożonej koszykówce nie mamy w konfrontacji z większością drużyn szans. Dlatego też szukamy różnych nietypowych rozwiązań. Jednym z nich jest właśnie agresywna i nieustępliwa obrona, którą zapoczątkował poprzedni trener Asseco Tomas Paczesas, a my ją kontynuujemy. Cieszę się, że pod tym względem okazaliśmy się lepsi od Energi Czarnych, której szkoleniowiec Andrej Urlep uchodzi przecież za specjalistę od defensywy - zauważył Dedek. We własnej hali gdynianie przegrali nie tylko ze słupszczanami, ale również z zamykającą tabelę Kotwicą Kołobrzeg. - W tym spotkaniu nie zagraliśmy zbyt dobrze, ale na pewnie nie tragicznie. To rywale zaprezentowali fantastyczną dyspozycję. Na początku meczu wpadało im wszystko - przypomniał 43-letni trener. Liderem Asseco jest bez wątpienia A.J. Walton, który ze średnią 15,4 pkt na mecz plasuje się na szóstym miejscu wśród najskuteczniejszym zawodników ligi. 23-letni amerykański rozgrywający notuje również przeciętnie 5,7 asysty (2. miejsce). Czwartą pozycję wśród najlepiej zbierających zajmuje Piotr Szczotka (średnio siedem zbiórek). Ten niespełna 33-letni koszykarz jest jedynym wśród pierwszych 11 zawodników w tym zestawieniu, który ma poniżej dwóch metrów wzrostu (196 cm). Ważną rolę w gdyńskim zespole odgrywa także Rosjanin Fiodor Dmitriew, który razem z Litwinem Ovidijusem Galdkikasem oraz wracającym po ciężkiej kontuzji Przemysławem Frasunkiewiczem dołączył do ekipy w trakcie rozgrywek. - Obecne Asseco jest na pewno silniejsze od drużyny, która rozpoczęła sezon. Doszli do nas nowi zawodnicy, a poza tym młodzi chłopacy okrzepli i nabrali większej pewności siebie. Każdy gracz znalazł u nas swoje miejsce, wydaje mi się również, że udało nam się wykorzystać najsilniejsze strony poszczególnych koszykarzy. Zdajemy sobie jednak sprawę, że prawdziwą wartość czołowe zespoły pokażą dopiero w play off. Cieszy mnie to, co do tej pory osiągnęliśmy, niemniej sezon się nie zakończył. Chcemy awansować do tej fazy, ale na pewno nie znajdziemy się w niej za pochwały po dotychczasowych występach. "Hop" można powiedzieć dopiero wtedy, kiedy się przeskoczy - podsumował David Dedek.