Gdynianie pokonali 88:81 przed własną publicznością CSKA w Top "16" oraz zwyciężyli Olympiakos w walce o Final Four 81:78. - Uważam, że był to dla nas wyjątkowo udany sezon. Żadna polska drużyna nie osiągnęła w Eurolidze tyle, co my. Teraz można gdybać, jak potoczyłaby się nasza rywalizacja z zespołem z Pireusu, gdybyśmy wygrali pierwszy wyjazdowy mecz. A zwycięstwo mieliśmy na wyciągnięcie ręki. W pozostałych spotkaniach również nawiązaliśmy z Grekami wyrównaną walkę - powiedział trener Tomas Pacesas. W tym sezonie na rozkładzie mistrzowie Polski mieli ponadto tak uznane firmy jak Real Madryt, Chimki Moskwa oraz Unicaja Malaga. A początek rozgrywek nie zapowiadał bardzo udanego euroligowego startu. W pierwszym spotkaniu Asseco Prokom przegrało we własnej hali z niemieckim EWE Baskets Oldenburg 81:87. W następnym sezonie, jeśli oczywiście gdynianie zakwalifikują się do Euroligi, a na udział w tych rozgrywkach może liczyć na razie mistrz Polski, każdy będzie od nich oczekiwał co najmniej powtórzenia tego osiągnięcia. - To będzie wielkie wyzwanie. W tym roku w Final "8" nie znalazły się przecież tak uznane firmy jak Panathinaikos Ateny, który wygrał Euroligę w poprzednim sezonie, Montepaschi Siena, Efes Pilsen, Unicaja i Chimki. A tradycje, budżety oraz aspiracje tych teamów sięgają przecież gry nawet w Final Four - dodał litewski szkoleniowiec. A kto według trenera Asseco Prokom będzie faworytem niedzielnego finału? - Na razie moje przewidywania się sprawdzają. Przed rozpoczęciem Final Four stawiałem, że do najważniejszego meczu awansuje Barcelona i Olympiakos. I to się potwierdziło, chociaż Grecy w starciu z Partizanem potrzebowali dogrywki. W finale moim faworytem są Katalończycy. To jednak tylko teoria, która bardzo często rozmija się z praktyką, bo w takim meczu wszystko się może wydarzyć - podsumował trener mistrzów Polski. Rywalizacja w Eurolidze to nie tylko prestiż, ale także spore wydatki. - Takie koszty, związane z organizacją meczów w Gdyni, wyjazdami oraz zapewnieniem pobytu zespołów gości na naszym terenie, a wszystko, zgodnie z wymogami tych rozgrywek, musi być na najwyższym poziomie, idą w setki tysięcy złotych. Do tego dochodzące specjalne premie dla koszykarzy, które każdy z zawodników ma zapisane w kontrakcie. Ja jednak twierdzę, że są to słodko wydane pieniądze. Przy okazji naszych znakomitych występów promowaliśmy również całą polską koszykówkę. Naprawdę życzę wszystkim polskim kibicom, aby nasze piłkarskie zespoły mogły pochwalić się takimi sukcesami na międzynarodowej arenie jak Asseco Prokom - powiedział dyrektor wykonawczy gdyńskiego klubu Arkadiusz Lewandowski. Gdynianie muszą teraz skupić się na obronie mistrzowskiego tytułu. Rozpoczynające się w sobotę półfinały play off, w którym gra się do trzech zwycięstw, zdominowały zespoły z Wybrzeża. Asseco Prokom zmierzy się z Treflem Sopot, a w drugiej parze Anwil Włocławek rywalizuje z Polpharmą Starogard Gdański. - Nie chciałbym wdawać się w spekulacje i ocenę szans poszczególnych drużyn. Naszym celem jest ponowne zdobycie mistrzostwa Polski i nie ma znaczenia, z kim przyjdzie nam grać. Patrzymy na siebie, bo jeśli chcemy wywalczyć złote medale, musimy każdego pokonać. I powiem szczerze. Nie wyobrażam sobie, abyśmy tego nie dokonali - zakończył trener Tomas Pacesas.