Spotkanie toczyło się tak jak pierwszy mecz w dobrym tempie, było zacięte i emocjonujące do samego końca. Koszykarze PGE grali równiej w całym meczu, lepiej bronili i skuteczniej spisywali się w kontrze, co pozwoliło im pokonać po raz drugi obrońcę tytułu. Bohaterami zwycięskiej ekipy byli reprezentanci Polski były - Filip Dylewicz i aktualny - Damian Kulig. Ten pierwszy był najskuteczniejszym zawodnikiem PGE - 19 pkt (w tym cztery rzuty zza linii 6,75 m) i sześć zbiórek. Kulig uzyskał 16 pkt i sześć zbiórek. Pierwsze kwarta należała do gospodarzy, którzy dzięki kontratakom i dobrej obronie szybko uzyskali wyraźną przewagę. Podopieczni trenera Miodraga Rajkovica prowadzili 12:5, a po akcjach Kuliga i Dylewicza 17:7 i 20:9. Po rzucie za dwa punkty Nikolica w 11. minucie gospodarze osiągnęli najwyższą przewagę w pierwszej części - 25:12. Zielonogórzanie mieli kłopoty z grą w ataku, więc szkoleniowiec Mihailo Uvalin próbował różnych ustawień, by znaleźć odpowiedni wariant gry. Ta taktyka zaczęła przynosić efekty w drugiej kwarcie. Po akcjach Przemysława Zamojskiego i Adama Hrycaniuka mistrz Polski zmniejszył przewagę graczy Turowa do pięciu punktów 37:32. Zielonogórzanie poprawili też obronę, o czym świadczy fakt, że po 20 minutach ekipa ze Zgorzelca miała na swoim koncie aż 15 strat. Do przerwy wicemistrz Polski ze Zgorzelca prowadził 43:37. Druga połowa była jeszcze bardziej zacięta niż pierwsza. Stelmet potrafił zatrzymać kontrataki gospodarzy, a jego rezerwowi wnosili do gry więcej niż ich rywale z ławki. Po 30 minutach PGE prowadził tylko 61:60, gdyż w końcówce trzeciej kwarty gospodarze nie potrafili znaleźć dobrej odpowiedzi na defensywę podopiecznych trenera Uvalina i grali zbyt indywidualnie. Tę partię obrońca tytułu, prowadzony na parkiecie przez kolejnego kadrowicza Łukasza Koszarka (12 pkt i osiem asyst w całym spotkaniu) wygrał 23:18. Ciekawostką jest to, że najlepszy koszykarz pierwszego meczu J.P. Prince (30 pkt dla PGE) przez 30 minut nie zdobył punktu z gry i miał na koncie zaledwie cztery pkt. Ostatnią część spotkania rzutem za trzy punkty rozpoczął Dylewicz, ale przyjezdnych to nie zdeprymowało. Grali konsekwentnie i po dwóch rzutach zza linii 6,75 m Craiga Brackinsa zniwelowali prowadzenie gospodarzy, po raz drugi w spotkaniu, do jednego punktu (69:68). W decydujących momentach spotkania więcej spokoju zachowali zgorzelczanie. Najpierw po profesorsku zagrał 26-letni Kulig i na 90 sekund przed końcem Turów prowadził 75:70. Stelmet próbował szybko odrobić straty rzutami z dystansu, ale te były niecelne. Sukces gospodarzy przypieczętował 34-letni Dylewicz trafiając po raz czwarty za trzy punkty na 50 s. przed końcem. Wówczas wicemistrz kraju prowadził 78:72 i tej przewagi nie oddał do końca. Drugi mecz finałowy: PGE Turów Zgorzelec - Stelmet Zielona Góra 80:74 (23:12, 20:25, 18:23, 19:14) Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 2-0 dla Turowa. Dwa kolejne spotkania odbędą się we wtorek i czwartek w Zielonej Górze. PGE Turów Zgorzelec: Filip Dylewicz 19, Damian Kulig 16, Mike Taylor 10, Uros Nikolic 9, J.P. Prince 9, Tony Taylor 7, Nemanja Jaramaz 6, Łukasz Wiśniewski 4, Ivan Zigeranovic 0, Michał Chyliński 0, Piotr Stelmach 0; Stelmet Zielona Góra: Vladimir Dragicevic 14, Przemysław Zamojski 12, Łukasz Koszarek 12, Adam Hrycaniuk 11, Christian Eyenga 9, Craig Brackins 7, Marcus Ginyard 4, Kamil Chanas 4, Mantas Cesnauskis 1, Aaron Cel 0, Marcin Sroka 0.