Hosley nie utrzymał nerwów na wodzy i z impetem odepchnął Marcina Stefańskiego. Schodząc do szatni Amerykanin rzucił jeszcze na parkiet butelką z wodą. W całym spotkaniu iskrzyło między koszykarzami obydwu drużyn. "Należy spytać Stefańskiego, co powiedział Hosley'owi. Ja słyszałem, ale i tak zapytam mojego koszykarza. Moim zdaniem Stefański także powinien być pozbawiony możliwości dalszej gry. Hosley został słusznie zdyskwalifikowany, niemniej czasami od samej reakcji ważniejszy jest jej powód" - stwierdził Uvalin. Koszykarze Trefla pokonali po raz drugi w "górnej szóstce" Stelmet, a zwycięstwem w Sopocie przerwali passę trzech porażek z rzędu przed własną publicznością. "To było pierwsze nasze spięcie w tym meczu, choć nie ukrywam, że we wcześniejszych spotkaniach dochodziło między nami do różnych incydentów. Jeśli za słowa, których użyłem, miałbym zostać zdyskwalifikowany, to już po pięciu minutach każdego spotkania arbitrzy musieliby odesłać w komplecie do szatni obie drużyny. Hosley sam wyeliminował się z gry, a ja nie dałem się sprowokować" - powiedział Marcin Stefański. Zielonogórzanie mieli też pretensje do arbitrów. W pierwszej połowie serbski szkoleniowiec gości został ukarany przewinieniem technicznym. Wszystkie sporne sytuacje zostały skrupulatnie opisane w pomeczowym protokole. "Fakty są takie, że rywale rzucali 30 wolnych, a my zaledwie 13. W drugiej połowie gospodarze egzekwowali aż 23 osobiste, my tylko osiem. To rażąca dysproporcja. To właśnie rzuty wolne przesądziły o wyniku tego spotkaniach. Oby kolejne mecze były czystsze, choć nie znaczy to, że umniejszam sukces Trefla" - dodał trener zespołu z Zielonej Góry. 34 sekundy przed końcem goście prowadzili 78:77, ale rzut za trzy punkty Sime Spralji i dwa rzuty wolne wykonywane przez rozgrywającego Trefla Franka Turnera przesądziły o sukcesie sopocian. "Nie ma lepszego przełamania serii porażek, niż pokonanie po tak zaciętym meczu faworyta rywalizacji o mistrzostwa Polski. Bardzo dobrze rozegraliśmy końcówkę i przez całe spotkanie solidnie broniliśmy. Nie zawiedli liderzy. Wykonywaliśmy wiele rzutów wolnych, bo byliśmy aktywni w ataku. Martwi natomiast słabsza skuteczność w tym elemencie" - podsumował trener Trefla Mariusz Niedbalski.