Był on bohaterem piątkowego spotkania - zdobył 23 pkt, trafiając między innymi 6 z 8 rzutów zza linii 6,25 m oraz miał 8 zbiórek. "Ten brąz jest dla nas jak złoto. Dla takich meczów, emocji warto trenować cały sezon, całe życie. Jesteśmy bardzo zmęczeni po tym niesamowitym spotkaniu, ale gdyby przyszło grać jeszcze jeden mecz o taką stawkę, na pewno wyszlibyśmy na parkiet i walczyli z taką samą determinacją. Przez pięć miesięcy sezonu zasadniczego byliśmy na trzeciej pozycji w tabeli, więc gdybyśmy nie wykorzystali tej okazji czulibyśmy się fatalnie" - powiedział PAP Majewski. Polpharmę do sukcesu poprowadził serbski szkoleniowiec Milija Bogicevic, który dysponując niewielkim budżetem - około 2 milionów złotych, stworzył wyrównaną drużynę. "Żelazna taktyka w obronie i w ataku wymuszana przez Bogicevica to był klucz do sukcesów w tym sezonie. W zespole mieliśmy 13 charakternych facetów i naszego trenera. Wiadomo, że w Serbii koszykówka jest jak religia, jak piłka nożna w Brazylii. Widzieliśmy ile serca i wiedzy szkoleniowiec wkłada w treningi, w mecze. Ufaliśmy mu, bo widzieliśmy że w nas wierzy. Mamy do niego ogromny szacunek" - zaznaczył. Koszykarz Polpharmy nie ukrywa, że wkład w sukces miała także entuzjastyczna starogardzka publiczność. "Kibice byli naszym szóstym a nawet siódmym zawodnikiem, nie tylko w tym decydującym pojedynku o brąz, ale w każdym spotkaniu. Gdy nie grałem w Polpharmie zawsze wiedziałem, że w Starogardzie czekał mnie bardzo trudny mecz. Jako zawodnik Polpharmy niesamowicie odczuwałem doping i wsparcie kibiców" - dodał koszykarz, który wakacje spędzi przede wszystkim w rodzinnym Ostrowie Wlkp. z żoną. "Na razie nie mogę doczekać się spotkania z żoną. Zaplanowaliśmy krótki wyjazd zagraniczny na początku czerwca. Na pewno nie będę leżał na plaży do góry brzuchem, bo tak mogę spędzić jeden, góra dwa dni. To będzie odpoczynek aktywny" - dodał.