"Arka postawiła nam trudne warunki i walczyła do końca. My natomiast nie byliśmy sobą w pierwszej połowie, ale w przerwie nasi zawodnicy bardzo dobrze zareagowali na to, co działo się na parkiecie. Podjęliśmy wiele złych decyzji, jednak pomimo słabszej dyspozycji nadal byliśmy w grze. Powiedziałem chłopakom, że mogą odnieść zwycięstwo tylko jako zespół i w drugiej połowie zagrali to, co chciałem. Byliśmy agresywni w obronie, popełniliśmy mało strat, dobrze dzieliliśmy się piłką i szukaliśmy otwartych pozycji. I to przyniosło skutek" - powiedział trener PGE Spójni Maciej Raczyński. Gdynianie przystąpili do tego spotkania po dwóch porażkach. Szczególnie dotkliwa była ostatnia - w Zielonej Górze zawodnicy Asseco Arki ulegli Zastalowi Enei aż 58:104. Podopieczni trenera Przemysława Frasunkiewicza prowadzili w 26. minucie 60:49, ale nie udało im się odnieść zwycięstwa i zmazać plamy po poprzedniej kompromitacji. Gospodarze pogubili się w ofensywie, w dodatku w końcówce faule techniczne popełnili Adam Hrycaniuk oraz Szubarga i Arka przegrała 82:92. "Przez cały mecz walczyliśmy na 100 procent, ale nie wpadło nam kilka trudnych rzutów. W najważniejszym momencie trafili je natomiast rywale, dzięki czemu przełamali to spotkanie na swoją korzyść" - skomentował Frasunkiewicz. W gdyńskim zespole wystąpił już Krzysztof Szubarga, który z powodu kontuzji opuścił dwa poprzednie mecze. 36-letni rozgrywający był najskuteczniejszym koszykarzem gospodarzy - zdobył 24 punkty (trafił sześć "trójek" na 10 prób), zanotował też pięć zbiórek i cztery asysty. W ekipie gości świetnie natomiast wypadł były zawodnik Asseco Arki Filip Matczak, który rzucił 33 punkty, co jest jego najlepszym osiągnięciem w ekstraklasie. Miał również pięć zbiórek i tyleż przechwytów. 27-letni rozgrywający szczególnie skutecznie poczynał sobie w trzeciej kwarcie, w której zdobył 15 "oczek". "Gra przeciwko byłej drużynie zawsze jest dodatkową motywacją. Spędziłem w Gdyni trzy i pół roku, znam wszystkie osoby w klubie, a przede wszystkich tę halę, parkiet i obręcze. Zawsze jest dobrze wrócić do miejsc, z których ma się dobre wspomnienia, a tu zawsze wracam z dużym uśmiechem na twarzy. Przede wszystkim cieszy zwycięstwo i to, że kolejny mecz udało nam się wygrać w dobrym stylu. Nasza gra nieźle wygląda i wydaje się, że idziemy w dobrym kierunku" - zauważył Matczak. Najlepszy koszykarz stargardzkiej drużyny podkreślił również udział w tym zwycięstwie swojego szkoleniowca. "Ten triumf nie przyszedł nam łatwo. Przespaliśmy pierwsze 20 minut, ale w przerwie trener nas pobudził oraz nakręcił i w drugiej połowie nie spuściliśmy głów. Mieliśmy grać mądrze i wykorzystywać to, co nam dają gospodarze. Drużyna też właściwie reaguje. We Włocławku świetny dzień miał Ray Cowels, a my go szukaliśmy i to on poprowadził nas do zwycięstwa nad Anwilem. Dzisiaj udawało mi się trafiać i tym razem to koledzy mnie starali się znaleźć na parkiecie" - podsumował koszykarz PGE Spójni. Marcin Domański