Anwil był w niedzielę wyraźnie lepszy w hicie polskiej ekstraklasy. Do przerwy zespół z Torunia, który od wielu tygodni boryka się ze sporymi problemami zdrowotnymi podstawowych zawodników, utrzymywał niewielki dystans do rywala zza miedzy. W drugiej połowie mistrz kraju pokazał jednak siłę. Włocławianie mieli zdecydowanie wyższą skuteczność od gospodarzy. Lepiej prezentowali się także w strefie podkoszowej - zbierając 47 piłek przy 39 zbiórkach rywali. "Mecz z Toruniem traktowaliśmy może nie priorytetowo, ale jako świetne przetarcie przed pojedynkiem w Lidze Mistrzów, bo już za 3 dni gramy we Francji z EB Pau-Lacq-Orthez. Zdawaliśmy sobie sprawę z siły Torunia, ale także z ich kłopotów kadrowych w ostatnim czasie i tego, w jakim punkcie sezonu przez to są. Nie mogę się dziś przyczepić do naszej gry w ataku. Szczególnie od trzeciej kwarty pokazaliśmy ciekawą, drużynową koszykówkę, a w tym fragmencie Ricky Ledo rzucił chyba 14 punktów" - mówił po spotkaniu kapitan gości Szewczyk. Wskazał, że jego zespół musi jeszcze popracować nad pewnymi elementami w obronie, aby rywale nie mieli zbyt wielu możliwości do czystych rzutów, co zdarzało się jego zdaniem w niedzielę jeszcze zbyt często. "Fajnie dzieliliśmy się piłką. Jak na razie derby nie są dla Torunia, ale dla Włocławka. To co robią nasi kibice, to coś niesamowite. Mam wielki szacunek dla fanów z Torunia, ale nasi są po prostu fantastyczni. Chylę przed nimi czoła" - podkreślił Szewczyk. Kibice z Włocławka - podobnie jak koszykarze na parkiecie - zdominowali fanów gospodarzy. Ich żywiołowy doping był momentami ogłuszający, a po hali raz po raz niosło się "gramy u siebie, hej Anwil, gramy u siebie". W derbach Kujaw w zespole Anwilu najskuteczniejsi byli Ledo - 22 pkt, Rolands Freimanis - 18 pkt i Tony Wroten - 17 pkt. W niedzielę w Toruniu ani minuty nie zagrał inny z liderów mistrza Polski Chase Simon. Przyczyną jest niegroźny uraz, którego miał nabawić się na treningu, ale być może w środę będzie już gotowy do gry w Lidze Mistrzów. Specjalny smak mecz w Toruniu miał dla Krzysztofa Sulimy, który w ostatnich sezonach reprezentował barwy Polskiego Cukru, a przed obecnym przeszedł do Anwilu. Trener Igor Milicic wiedział jak ważne to dla niego spotkanie i desygnował go do gry w pierwszej piątce. Zawodnik spędził na parkiecie łącznie 17 minut, które okrasił 5 punktami i 4 zbiórkami. Dodatkowo Sulima świętował w niedzielę 29. urodziny. "W pierwszej połowie daliśmy torunianom rzucić zbyt wiele punktów z kontry. W drugiej poprawiliśmy grę przeciwko szybkiemu atakowi i wynik mówi sam za siebie. Gra przy pełnej hali, przy ponad 5 tysiącach osób, w swoje urodziny, to coś fantastycznego. Serce się raduje" - powiedział Sulima. Polski Cukier doznał trzeciej w sezonie porażki w ekstraklasie i drugiej z rzędu. Dodatkowo przegrał na własnym parkiecie pierwszy mecz od decydującego spotkania w wielkim finale poprzedniego sezonu, gdy musiał uznać wyższość.... właśnie Anwilu. "Niewiele nam dzisiaj wychodziło. Nasza skuteczność była bardzo słaba. Rywale zdominowali nas także fizycznie, w walce o zbiórki. Na szczęście to tylko jeden mecz, a sezon trwa dalej" - powiedział skrzydłowy gospodarzy Aaron Cel. Reprezentant Polski dodał, że trudno po tym spotkaniu szukać wielu pozytywów. "Wiadomo, że sezon jest długi, ale w tym momencie ta porażka boli" - dodał. W zespole z Torunia najskuteczniejsi byli Chris Wright - 20 pkt i Keith Hornsby - 15 pkt. Widać jednak, że pod nieobecność kontuzjowanego Damiana Kuliga drużyna wicemistrza kraju ma duży problem pod koszem. Osamotniony Alade Aminu to zbyt mało, żeby przeciwstawić się tak dobrej drużynie jak Anwil. Derbowy mecz w Toruniu oglądało z trybun 5291 kibiców. Autor: Tomasz Więcławski