Słoweński szkoleniowiec, który od piątku prowadzi mistrza Polski po rozwiązaniu umowy z dotychczasowym szkoleniowcem Arturem Gronkiem, wrócił do ekstraklasy po trzech latach. "Pierwsze spotkanie z nowym trenerem to zawsze wielka energia wśród zawodników, bo każdy chce się pokazać. Każdy ma więcej siły. Było to widać w obronie i w ataku. Czasami może było jej zbyt wiele, trochę za nerwowo, stąd straty, albo pudła z czystych pozycji. Ale to był dobry mecz w naszym wykonaniu. Na własnym parkiecie musimy narzucać tempo i dużo biegać. Jedno spotkanie, tak jak jaskółka wiosny jeszcze nie czyni. Mamy kilka punktów do odrobienia. Przed nami seria spotkań z ciężkimi rywalami, ale takich właśnie meczów i wyzwań potrzebujemy" - powiedział po meczu Koszarek. Spotkanie stało na dobrym poziomie i było wyrównane przez trzy kwarty. Do przerwy Stelmet prowadził tylko 46:45. W trzeciej wyrównanej części ostrowianie prowadzili nawet 54:49, ale kontrataki gospodarzy - punkty Koszarka oraz akcje Czarnogórzanina Vladimira Dragicevicia - pozwoliły zielonogórzanom odrobić straty. Stelmet rzucił 10 pkt z rzędu i w 26. minucie prowadził 59:54. W czwartej kwarcie twarda obrona zespołu Urlepa, znanego właśnie z nacisku na defensywę, zastopowała zawodników Stali. Ich rozgrywający Aaron Johnson miał co prawda 12 asyst, ale nie trafił żadnej z pięciu prób zza linii 6,75 m, a w całym meczu miał tylko dwa z dziewięciu celnych rzutów z gry. Mistrzowie Polski trafiali natomiast za trzy punkty w ostatniej kwarcie raz za razem. Czynili to Koszarek, Amerykanin James Florence, Litwin Martynas Gecevicius, a nawet Filip Matczak wprowadzony na ostatnie 50 sekund. Po jego akcji z rogu boiska Stelmet BC osiągnął największą przewagę w spotkaniu 92:77. "Zagraliśmy trochę słabiej w obronie, ale Stelmet był bardzo skuteczny, szczególnie w rzutach za trzy punkty. To dało im wiele pewności siebie w czwartek kwarcie, a my z kolei nie trafialiśmy z tych akcji. Utrzymywaliśmy się w spotkaniu przez trzy kwarty, ale w ostatniej Stelmet był lepszy. Parę razy 'uciekła' nam koncentracja, z tego wzięły się głupie straty, które Stelmet zamieniał na punkty po kontratakach" - powiedział w telewizyjnej rozmowie najskuteczniejszy w Stali Michał Chyliński. Zielonogórzanie trafili 10 z 28 rzutów zza linii 6,75 m (36 proc.), a rywale siedem z 26 (27 proc.). Double-double dla gospodarzy, w szeregach których ponownie zabrakło kontuzjowanego Borisa Savovicia, miał Dragicević - 15 pkt i 13 zbiórek. Pod koszem ogrywał rywali z Ostrowa Wlkp. Chorwata Jure Skificia i Adama Łapetę, którzy jednak w ataku byli czołowymi strzelcami ostrowian.