Niespełna 42-letni łotewski szkoleniowiec zastąpił na tym stanowisku Litwina Donaldasa Kairysa, który poprowadził słupski zespół do dwóch brązowych medali mistrzostw Polski z rzędu. Stelmahers ma za sobą dość udaną zawodniczą karierę. Były reprezentant Łotwy wywalczył mistrzostwo swojego kraju (z ASK Broceni Ryga), a także Słowenii (Union Olimpija Lublana), Litwy (Lietuvos Rytas Wilno) oraz Polski. Ten ostatni tytuł zdobył w 2000 roku w barwach Śląska Wrocław. Występował ponadto w Zastalu Zielona Góra, a poza tym grał również w lidze rosyjskiej, tureckiej i włoskiej. Jako trener też nie może narzekać na brak sukcesów. W 2015 roku został mistrzem Łotwy z BK Ventspils, a w poprzednim sezonie powtórzył to osiągnięcie z BK Valmiera/ORDO. Wcześniej pracował na Litwie - m.in. jako asystent w Lietuvos Rytas Wilno, był także asystentem w reprezentacji Łotwy oraz prowadził drużynę narodową swojego kraju do lat 20. - Jeśli ktoś scharakteryzował Ronalda jako piłkarza wyjątkowo pazernego na bramki, to chciałem mieć trenera pazernego na sukcesy. I taki właśnie jest Stelmahers. To wciąż młody, ale dość utytułowany szkoleniowiec, który jednak nie zamierza na tym poprzestać i chce sięgać po kolejne trofea. I ma ku temu podstawy, bo jest ambitny, poukładany, słowny, wierny swoim zasadom, komunikatywny oraz dysponuje bardzo dobrym warsztatem. Wiemy, że można na nim polegać - zapewnił Twardowski. Poza trenerem słupszczanie pozyskali też jednego nowego zawodnika - roczny kontrakt podpisał znany ze swoich defensywnych walorów Piotr Dąbrowski, który trzy ostatnie sezony spędził w AZS Koszalin. Ponadto umowy przedłużyli Jerel Blassingame, Jarosław Mokros, Mantas Cesnauskis, Łukasz Seweryn i Grzegorz Surmacz. Ważny kontrakt ma jeszcze Marek Zywert. Z kolei Kacper Borowski przeszedł do PGE Turowa Zgorzelec. - Trzon drużyny pozostał i teraz możemy zacząć kontraktować zagranicznych zawodników. Nie chcieliśmy ich wybierać na własną rękę tylko w konsultacji z nowym trenerem. W sumie chcemy pozyskać czterech takich graczy, dwóch pod koszem i dwóch na obwodzie. To musi być przemyślana decyzja, bo funkcjonujemy w określonych budżetowych realiach i nie stać nas, aby przepłacać. Ci koszykarze muszą być warci pieniędzy, które za nich zapłacimy - stwierdził prezes słupskiego klubu.