Szkoda, że menedżer Dunin-Suligostowski pod wątpliwość poddaje słowa nie tyle dziennikarzy, którzy byli na miejscu, ale przede wszystkim policjantów z patrolu interwencyjnego. Funkcjonariusze stwierdzili, że koszykarki były pod wpływem alkoholu i, że się awanturowały. Co więcej, potwierdził to też rzecznik małopolskiej policji, który miał przed sobą raport. To jednak za mało. Menedżer woli jednak wierzyć swoim koszykarkom, które samym wyjściem w nocy, gdy za kilkanaście godzin miały mecz, dały świadectwo swojego profesjonalnego podejścia do wykonywanego zawodu. I jak to się stało, że rzekomo pobita koszykarka ani nie zgłosiła się na policję (patrol wezwała ochrona lokalu), ani nie poprosiła o pomoc w tej sprawie menedżera. I dlaczego pan Dunin-Suligostowski dowiedział się o zajściu z "Gazety", a nie od swoich zawodniczek? Andrzej Klemba, kierownik działu sportowego krakowskiego oddziału "Gazety Wyborczej"