Co prawda na początku w ekipie mistrzyń Polski zarzekano się, że ze względu na złamanie przez Pawlak przepisów (według nich koszykarka miała podpisane dwie ważne umowy), nie otrzyma ona "listu czystości". W środę w Lotosie zmieniono jednak zdanie. "Zapoznaliśmy się z dwiema opiniami prawnymi, które jednoznacznie nie wskazują, kto ma w tym sporze rację. Mogliśmy iść w zaparte i do skutku walczyć o swoje, ale uznaliśmy, że takie działania, choćby ze względu na to, że Paulina sześć lat grała w naszym zespole, nie mają sensu. Poza tym jako wiceprezes Polskiego Związku Koszykówki nie zamierzam blokować możliwości gry czołowym rodzimym koszykarkom - tłumaczy prezes gdyńskiego klubu Mieczysław Krawczyk.