Ryszard Szurkowski 12 stycznia skończył 75 lat. Od czerwca 2018 roku, po tragicznym wypadku podczas wyścigu w Kolonii walczył o powrót do zdrowia. Nie poddawał się, czynił postępy w żmudnej wielomiesięcznej rehabilitacji, między innymi w ośrodku w Konstancinie-Jeziornie. Zmarł w poniedziałek 1 lutego. Był najwybitniejszym polskim kolarzem w historii. Zdobył dwa srebrne medale igrzysk olimpijskich w drużynie w 1972 i 1976 roku. W latach 1973-1975 sięgnął po trzy złote medale mistrzostw świata, jeden indywidualnie oraz dwa drużynowe. W 1974 roku wywalczył też srebro w jeździe indywidualnej ze startu wspólnego. - Bardzo zaskoczyła i zasmuciła mnie wiadomość o śmierci Ryszarda. Ostatni raz rozmawiałem z nim rok temu. Wcześniej spotykaliśmy się przy okazji różnych uroczystości, był zawsze pogodny, cieszył się bardzo dobrym zdrowiem. Zapamiętam Ryszarda Szurkowskiego jako wspaniałego człowieka i kolarza. Był dla nas inspiracją, wzorem do naśladowania. Zaczynałem karierę, kiedy on ją już praktycznie kończył, ale pamiętam, że kiedy się z nim ścigałem, zawsze wiedział kiedy zaatakować i odjechać. Wcześniej jako młody chłopak także grałem w kapsle. Jako trener potrafił nas świetnie zmotywować - mówi nam Zenon Jaskuła.- Odszedł zdecydowanie za wcześnie. Miał silny organizm, przy takiej formie jaką miał przed wypadkiem, przy dobrym odżywianiu byłem pewien, że będzie żył nawet 120 lat. Zresztą często mu to mówiłem. Przecież on potrafił po Warszawie pokonywać niemal codziennie po 20 kilometrów, a może nawet i więcej. Poza tym potrafił grać świetnie w tenisa, hokeja, lubił też piłkę nożną, jazdę na nartach. Na rowerze był profesorem. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! - Szkoda, że wziął udział w tym nieszczęsnym wyścigu w Niemczech trzy lata temu. Szkoda, że wcześniej nie powiedział sobie stop, ale z drugiej strony, tragedia może nas spotkać tuż za rogiem - dodaje jeden z pierwszych polskich kolarzy zawodowych. Ryszard Szurkowski w latach 1984-1988 był trenerem reprezentacji Polski. Podczas Igrzysk Olimpijskich w Seulu w 1988 roku polska drużyna w składzie Joachim Halupczok, Zenon Jaskuła, Marek Leśniewski i Andrzej Sypytkowski wywalczyła pod jego wodzą srebro na dystansie 100 kilometrów. - Potrafił przygotować odpowiednią formę. Podczas igrzysk w Seulu przegraliśmy z NRD o 6,5 sekundy, ale przecież oni wyprzedzali nas technologicznie o 30 lat. Już wtedy mieli rowery nowej generacji z ramami wykonanymi z włókna węglowego. Niestety dla nas, startowaliśmy wtedy jako jedni z pierwszych, mieliśmy przed sobą słabsze drużyny. Startujący za nami Niemcy znali nasze czasy i było im trochę łatwiej. Z perspektywy czasu jest to jednak jedno z moich najpiękniejszych wspomnień - mówi Interii Zenon Jaskuła. Tuż po igrzyskach w Seulu Ryszard Szurkowski założył i prowadził w latach 1988-1989 pierwszą zawodowa grupę kolarską w Polsce, Exbud Kielce. - Zmotywował nas tym jeszcze bardziej do pracy. Pokazał, że my Polacy potrafimy i możemy osiągać sukcesy. Był dla mnie wspaniałym nauczycielem. Myślę, że Ryszard urodził się za wcześnie. Gdyby miał okazję startować jako zawodowiec osiągnąłby jeszcze więcej. Na rowerze był fenomenalny, nie do podrobienia. Zresztą był dobry niemal we wszystkim za co się wziął. Rower był jego żywiołem, te wszystkie jego sukcesy tylko to potwierdziły - zakończył Zenon Jaskuła. Msza święta w intencji Ryszarda Szurkowskiego odbędzie się w czwartek o godz.12 w Warszawie. Ciało dwukrotnego wicemistrza olimpijskiego i trzykrotnego mistrza świata ma spocząć w jego rodzinnej miejscowości. Zbigniew Czyż Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!