Nigdy wcześniej żaden Wielki Tour nie rozpoczynał się poza Europą. To dowodzi, jak wielkim sukcesem miejscowych działaczy sportowych i polityków było sprowadzenie do Izraela kolumny Giro d'Italia. Corsa Rosa 13-krotnie ruszała poza granicami Włoch, ale jeszcze nigdy poza Starym Kontynentem. - To dla nas wielki zaszczyt. To pokazuje, jak mocno świat wierzy w możliwości państwa Izrael w kwestii organizowania największych imprez sportowych - podkreślił minister turystyki Izraela, Yariv Levin. Początek przyszłorocznego Giro zaplanowano na 4 maja. To wówczas rozegrana zostanie indywidualna jazda na czas w Jerozolimie na dystansie 10,1 km. Trasa prowadzić będzie w pobliżu muru otaczającego stare miasto, miejsce wyjątkowe dla wyznawców chrześcijaństwa, islamu i judaizmu. Dzień później kolarze pojadą wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego z Hajfy do Tel Awiwu, by 6 maja udać się z Beer Szewy (pustynia Negew) do Ejlatu (wybrzeże Morza Czerwonego). - Obraz Izraela w przekazach informacyjnych nie jest zbyt dobry. Ludzie myślą o naszym kraju, jako o strefie wojny, pustyni i kraju wielbłądów. Chcę wierzyć, że poprzez organizację Giro jesteśmy w stanie zmienić opinię wielu ludzi co do naszego kraju - zaznaczył Ran Margaliot, pierwszy zawodowy kolarz w historii Izraela, a obecnie menedżer grupy Israel Cycling Academy. To właśnie jego zespół najpewniej otrzyma od organizatorów Giro d'Italia "dziką kartę", umożliwiającą start we włoskim wyścigu. Nigdy wcześniej grupa z Izraela w trzytygodniowej imprezie nie startowała. - Naszym celem będą zwycięstwa - zadeklarował odważnie Margaliot. - RCS Sport (organizator Giro) uczulił nas, że jeśli chcemy otrzymać zaproszenie, musimy prezentować odpowiednią jakość sportową. Dlatego byliśmy tak aktywni na rynku transferowym - wytłumaczył. Nazwiska sprowadzonych kolarzy robią wrażenie. Założoną w 2014 roku ekipę Pro Continental w przyszłym sezonie wzmocnią m.in. Ben Hermans (pozyskany z BMC Racing), Ruben Plaza (Orica-Scott), Sondre Enger (Ag2r-La Mondiale) i Kristian Sbaragli (Dimension Data). Największą jednak sensację wzbudziło pozyskanie we wrześniu mistrza Turcji, Ahmeta Orkena. - Sprowadziliśmy Ahmeta przede wszystkim ze względu na jego wielki talent, który mamy nadzieje rozbłyśnie. Jesteśmy też bardzo dumni, że zgodził się dołączyć do izraelskiej grupy. Dla obu krajów to będzie niesamowite doświadczenie. Czy jest lepszy przykład na to, jak sport może zmieniać świat wokół nas i zbliżać ludzi? Czujemy, że misja naszej grupy wykracza daleko poza kolarstwo - oświadczył Margaliot, który w swoim składzie na Giro najpewniej będzie miał kolarzy trzech religii abrahamowych. Transfer ten idealnie wpisał się w misję grupy. Z jej założeniami można zapoznać się na oficjalnej stronie internetowej: "Wierzymy w siłę tego sportu przy zbliżaniu ludzi. Chcemy wykorzystać tę okazję, aby zainspirować ludzi, by mieli odwagę myśleć inaczej, działać inaczej, marzyć. (...) Chcemy pokazać światu prawdziwy Izrael - jego różnorodność, jedność, współpracę, przyszłościowe myślenie, innowacyjność i wzrost". Kolejną ciekawą kwestią będzie udział w wyścigu grup Bahrain-Merida i UAE Team Emirates. Jako ekipy z WorldTouru są one zobligowane do startu w Giro. Nie jest jednak tajemnicą, że władze państw znad Zatoki Perskiej, a to one udzielają finansowego wsparcie obu zespołom, mają dość chłodne stosunki z Izraelem. - Jesteśmy tu dla sportu, nie dla polityki - ripostują jednak włoscy i izraelscy organizatorzy, którzy na co dzień muszą również mierzyć się z negatywnymi opiniami palestyńskich organizacji, namawiających grupy i sponsorów do bojkotu imprezy. Bartosz Rainka