To miał być wyścig na skalę światową wzorem Tour de France. Wielkie przygotowania i niemałe wyzwanie logistyczne, walka w palącym słońcu i tysiące kibiców na trasie. Wówczas I Bieg Dookoła Polski, dzisiaj Tour de Pologne zaliczane do UCI World Tour, 7 września obchodzi swoje 90. urodziny. W 1928 roku cykliści mieli do pokonania 1491 kilometrów w ośmiu etapach. Eksperci przewidywali, że na finiszu stanie co najmniej dwudziestu niezłomnych kolarzy, z czego z całą pewnością wyróżni się ekipa z Łodzi - stolicy polskiego kolarstwa szosowego, którą reprezentować będzie aż dziewięciu zawodników z szansami na osiągnięcie dobrych rezultatów. W organizację I Biegu Dookoła Polski zaangażowanych było sporo rąk, a protektorat nad samym wydarzeniem objął nawet prezydent Ignacy Mościcki. Ideą była manifestacja prężności narodu, zaś wyścig odegrał historyczną rolę w dziejach propagowania sportu w Polsce. Te w opinii trudne i dostępne tylko dla sztandarowych kolarzy zawody, wpisały się do kronik jako pokaz siły ducha i ciała. Startujący już od samego początku I etapu byli traktowani po królewsku. Zaciekawieni kibice wyczekiwali kolarzy na trasie i dopingowali głośno na mecie. Sława kolarzy stała się bodźcem do działania dla innych, co zauważała ówczesna prasa. - Wszyscy najlepsi kolarze polscy staną w Warszawie przy pomniku Kopernika na starcie wielkiego wyścigu, który przez wiele lat nie mógł wyjść poza granice planów towarzystw kolarskich i marzeń sportowców. Zaczynamy przedsięwzięcie, którego Polska nie zna zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym. Przystępujemy do próby sił zaiste na miarę światową - czytamy w "Przeglądzie Sportowym" z dnia 8 września 1928 roku. I etap z Warszawy do Lublina liczył sobie 157 kilometrów, a na mecie pierwszy zjawił się Eugeniusz Michalak, stając się tym samym pierwszym liderem wyścigu, który choć w zupełnie innej sportowej epoce, przetrwał z przerwami w jego organizacji po dziś dzień. Co ciekawe, Michalak nie był jedynie kolarzem. Jego serce skradły też łyżwy i to w łyżwiarstwie szybkim był mistrzem kraju na 500 i 1500 metrów. Niestety długo nie było mu dane cieszyć się z zasiadania na fotelu lidera. Królem pierwszej edycji Biegu Dookoła Polski stał się bez wątpienia Feliks Więcek, który stał się bohaterem kibicowskich serc wygrywając łącznie sześć z ośmiu etapów wyścigu. Więcek charakteryzował się niezwykłym duchem walki, co wielokrotnie udowadniał na tym, jak i na późniejszych wyścigach. Nie kto inny, jak on kilka lat później wpadł na metę zalany krwią. Nie ustąpił w sportowej walce jadąc około 70 kilometrów w nie najlepszym samopoczuciu po zderzeniu ze... spłoszonym koniem. Dzisiaj głównie nagrody finansowe, a wtedy za zwycięstwo w pierwszym etapie, Michalak otrzymał ozdobny notatnik, a uzupełniający podium inni zawodnicy, mogli wznieść w górę ręce z kryształowymi pucharami. Regał biurkowy przypadł w udziale pierwszemu z policjantów, który tamtego wrześniowego popołudnia, jako pierwszy w swojej kategorii wpadł na metę historycznego wyścigu. Często informacje o tym, kiedy zjawi się uciekający kolarz docierały później, niż on sam przejechał obok czekającego na nią jednego z - nazwalibyśmy dzisiaj szumnie - koordynatorów przedsięwzięcia. Etap z Lublina do Lwowa, a więc drugi z nich, rozpoczął się punktualnie o 7:20 na dźwięk wystrzału. Na ulicach Krasnegostawu ludzie wiwatowali na widok nadjeżdżających cyklistów, trzymając za rękę zwolnione ze szkoły specjalnie na tę okazję dzieci. Czasami ktoś rzucił kwiaty pod koła zawodnika, innym razem starsza kobieta chciała poczęstować pajdą chleba i krążkiem kiełbasy, a nad tym wszystkim powiewały transparenty z napisami "witajcie sportowcy". Podobno już po drugim etapie kolarzom doskwierały oparzenia słoneczne. Jak wynika z relacji, nie wydawali się oni jednak ani przez chwilę bić z myślą o zrezygnowaniu. Po zakończonym 8 września wyścigu, zapewniono im nocleg w koszarach 5. Pułku Artylerii Polowej, gdzie w spokoju mogli umyć się i nabrać sił przed kolejnymi sześcioma rundami. Na półmetku w Krakowie, średnia prędkość rajdu wyniosła podobno między 25, a 35 km/h, a na V. etapie w Rzeszowie, Więcek prowadził już z co najmniej półgodzinną przewagą. Na jego przywitanie, 16 września na mecie w Warszawie zebrał się wielotysięczny tłum. Przepasany szarfą i z pucharami trzymanymi w zdartych do krwi dłoniach, rozpoczął piękną historię dziewięćdziesięcioletniego już dzisiaj wyścigu Tour de Pologne. Aleksandra Bazułka