- Jaworzno zazwyczaj jest radosnym miastem. Zawsze gorąco witało kolarzy. Dziś jest inaczej. Wczoraj wydarzyła się tragedia. Odszedł jeden z kolarzy - Belg Bjorn Lambrecht - mówił do mieszkańców miasta, wyjątkowo licznie zgromadzonych na Rynku Głównym, spiker wyścigu. Za nim na podium startowym stały hostessy, zawsze ubrane w kolorowe sukienki, dziś - wyjątkowo - na czarno. Nie uśmiechały się jak zazwyczaj, miały poważne miny. Na starcie nie było zdjęć, żartów, wywiadów, muzyka została wyciszona. Kilkadziesiąt metrów dalej pneumatyczna brama startowa pomalowana na czarno. Przed nią stały samochody organizatorów wyścigu z zawieszonymi na antenach żałobnymi kirami. Powaga. Żałoba. Wszyscy kolarze podjeżdżający do sędziego głównego, by podpisać listę startową, mieli czarne opaski bądź wstążki. Ekipa techniczna reprezentacji Polski przywdziała czarne stroje. Jako jedyni listy startowej nie podpisali w miasteczku startowym kolarze Lotto-Soudal, koledzy zmarłego Bjorga Lambrechta. Sędziowie przekazali je im osobiście. Zawodnicy dojechali na start kilka minut przed wyznaczoną godziną. Głowy spuszczone, czarne opaski na ramionach. Stanęli na czele peletonu. Chwilę przed wyruszeniem w drogę, objęli się. Publiczność zaczęła klaskać. Na policzkach niektórych kolarzy, organizatorów, widzów pojawiły się łzy. Wzruszająca była minuta ciszy, ogłoszono ją w języku angielskim, w którym gorąco wspominano Lambrechta. Do kolarzy i publiczności przemówił również dyrektor Czesław Lang. - My kibice jesteśmy jedną wielką rodziną, stąd pragniemy uczcić dzisiejszy etap przejazdem neutralnym, w którym jedziemy bardzo spokojnie. Później jedziemy spokojnym tempem na metę. Dziś nie ma wyniku, nie ma pomiaru czasu, nie ma ścigania się. Chcemy uczcić pamięcią tragicznie zmarłego kolarza. Bardzo dziękujemy państwu, że jesteście tutaj z nami - powiedział Lang. Kolarze ruszyli na trasę o godzinie 12.07, trzy minuty przed planowanym startem. Na 48 kilometrze (na trzecim etapie wyścigu to właśnie na tym kilometrze Belg miał śmiertelny w skutkach wypadek) postanowili zatrzymać się i uczcić zmarłego kolegę minutą ciszy. Tak jak mówił Lang, nie będą się ścigać. Jadą do mety w Kocierzy, co siedem kilometrów wymieniając się na prowadzeniu. Również na mecie będzie minuta ciszy, a finisz na czele przejadą wspólnie zawodnicy Lotto-Soudal. Na czwartym, skróconym do 130 z 170 kilometrów etapie, zabrakło w peletonie Bjorga Lambrechta, ale Belg pozostał w pamięci i sercach kolarzy. Olgierd Kwiatkowski, Jaworzno