Razem z Francuzem Charles’em Planetem zdobyli bonifikaty na trzech lotnych premiach i choć ucieczkę dogonił peleton, awansowali na wysokie lokaty w klasyfikacji generalnej. Planet jest drugi, tracąc tylko sekundę do prowadzącego Niemca Pascala Ackermanna, a Franczak piąty ze stratą sześciu sekund. - Bardzo rzadko biorę udział w ucieczkach. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz uciekałem od samego początku. Zaraz po starcie odjechałem z Francuzem i z Adrianem Kurkiem, ale on miał trochę problemów ze sprzętem i cofnął się do peletonu - opowiadał Franczak. - Staraliśmy się jechać jak najdłużej przed peletonem, a potem przyjechać do mety razem ze wszystkimi. Wiedziałem, że Planet jest przede mną w klasyfikacji generalnej, ale obliczyłem, że zdobyte bonifikaty pozwolą mi zostać najlepszym Polakiem - dodał. Przy katowickim "Spodku" osiągane są największe prędkości w Tour de Pologne. Zwyciężył Słoweniec Luka Mezgec, uzyskując 82,16 km/h. Szybszy był tylko Ackermann w ubiegłorocznej edycji, ale podany przez niego wynik - 105 km/h - nie został zweryfikowany i budzi pewne wątpliwości. - To był specyficzny finisz, rozgrywany przy ogromnej prędkości. W takiej sytuacji potrzebujesz trochę szczęścia, dobrego timingu, a także specjalnych przełożeń. Rok temu byłem tutaj czwarty, znałem końcówkę i byłem na nią przygotowany - powiedział Mezgec. - Było trochę loterii, miałem szczęście. Nie znam polskiego, ale powiedziano mi, że mam otrzymać specjalną nagrodę za najszybszy finisz w Katowicach - dodał Słoweniec.