- To był piękny etap. Przyjemnie jest oglądać taką jazdę rodaków - stwierdził Jaskuła, jedyny polski kolarz, który stanął na podium klasyfikacji końcowej Wielkiej Pętli na Polach Elizejskich.- Do tej pory mało było ich było widać. Liczyłem, że będą prezentować się lepiej, ale dzisiejszy dzień wynagrodził to kibicom kolarstwa. Rafał doskonale wykorzystał okazję. Peleton go "puścił", bo miał dużą stratę w klasyfikacji generalnej i nie zagrażał liderowi. Moim zdaniem powinien wykorzystywać tę sytuację i zabierać się w ucieczki, bo w bezpośredniej walce Froome'owi by raczej nie sprostał - powiedział trzeci zawodnik Tour de France 1993. Jaskuła liczy, że w kolejnych dniach pokaże się także Michał Kwiatkowski. - Życzę mu, żeby wygrał etap. Stać go na to, podobnie jak Bartka Huzarskiego. Obaj powinni próbować zabierać się w akcje i szukać swej szansy. Etapowy sukces spowodowałby, że mistrz świata byłby "rozliczony" ze startu - dodał. W jego opinii etapowy triumf bardziej zapisuje się w pamięci niż 15. czy 20. miejsce w klasyfikacji generalnej. - Jest jednak chyba trochę prawdy w kolarskim powiedzeniu, że tęczowa koszulka jest "bardzo ciężka". Dwukrotny mistrz świata Gianni Bugno, z którym jeździłem, mówił wręcz, że ten trykot jest +przeklęty+, bo startując w nim ciągle pechowo przegrywał i nie mógł udowodnić, że jest naprawdę najlepszym kolarzem świata - wspomina lata swoich startów. Zdaniem Jaskuły, przed Kwiatkowskim i Majką rysuje się znakomita przyszłość. - Muszą jednak nabrać doświadczenia, nauczyć się wygrywać. To nie przychodzi szybko, ja sam osiągałem największe sukcesy w wieku 30 lat. Rafał ma wielki potencjał, ale musi być cierpliwy. Miguel Indurain, zanim zaczął wygrywać, pomagał swojemu liderowi Pedro Delgado, Greg Lemond był pomocnikiem Bernarda Hinaulta. Majkę stać na to, aby za dwa, trzy lata walczyć o zwycięstwo w Tourze - zakończył.