Na ostatniej prostej Cavendish walczył o pozycję z Saganem. Słowak zrobił ruch łokciem w jego stronę i kolarz ekipy Dimension Data nie miał już miejsca, by zmieścić się przy barierce. Uderzył w nią z ogromnym impetem. Huzarski przeanalizował wypadek klatka po klatce. - Przy tej analizie widać wyraźnie, że Cavendish był już w pozycji upadającej zanim Sagan wykonał ruch ręką i prawdopodobnie sam by się przewrócił. Popełnił błąd, próbując zmieścić się tam, gdzie nie było miejsca. Za późno rozpoczął finisz. Z drugiej strony brzydkie jest to, że Sagan "przydusił" go do barierki, że zmieniał trajektorię jazdy, a na samym finiszu jechał już środkiem drogi. Ale sprinterzy nie odpuszczają. Kto odpuszcza, ten nie ma szans na zwycięstwo - skomentował Huzarski, który w ubiegłym sezonie zakończył karierę. Czy kara dla Sagana nie jest zbyt drakońska? - Trudno to ocenić. Na pewno sędziowie przeprowadzili dokładną analizę tej sytuacji, organizatorzy też mają coś do powiedzenia. Przed kolarzami jeszcze wiele sprinterskich etapów i taka kara, dla zawodnika z wielkim nazwiskiem, to jasny sygnał: nie tolerujemy niebezpiecznej jazdy - dodał. Sagan triumfował pięć razy w klasyfikacji punktowej Tour de France (2012-16). W tegorocznej edycji rywalizował o szóstą z rzędu zieloną koszulkę i w poniedziałek uczynił pierwszy krok w tym kierunku, wygrywając trzeci etap do Longwy. Jego kolegami z grupy Bora-Hansgrohe są Rafał Majka, Maciej Bodnar i Paweł Poljański. Wtorkowy etap wygrał Francuz Arnaud Demare (FDJ). Na "kresce" wyprzedził później zdyskwalifikowanego Sagana, Norwega Alexandra Kristoffa (Katiusza) oraz Niemca Andre Greipela (Lotto Soudal).