Chodzi o niewielkie, wypełnione powietrzem kuleczki o nazwie Vortex, wszyte na barkach i ramionach, które miałyby poprawić aerodynamikę zawodnika. Według dyrektora sportowego FDJ Frederica Grappe'a zysk czasowy, uzyskany na liczącej 14 km trasie pierwszego etapu, mógł wynieść od 18 do 25 sekund. - Regulamin jest jasny: nie wolno stosować żadnych elementów aerodynamicznych w kombinezonie kolarza. Sky złamało przepisy - powiedział Grappe grupie dziennikarzy na starcie drugiego etapu z Duesseldorfu do Liege. Zarzuty stanowczo odpierał dyrektor sportowy Sky Nicolas Portal. - Wszystko jest zgodne z przepisami. Nasze stroje zostały zatwierdzone przez komisarzy wyścigu. Nie podejmowalibyśmy ryzyka przegrania Touru na pierwszym etapie, próbując oszukiwać - podkreślił. - Inne ekipy również stosowały ten materiał - dodał, nie wymieniając jednak ich nazw. Jeden z ekspertów francuskich ocenił, że kuleczki redukują o 5 proc. współczynnik oporu powietrza i tym samym podnoszą moc zawodnika o 24 waty. W pierwszej dziesiątce sobotniego etapu uplasowało się aż czterech przedstawicieli drużyny Sky: pierwszy był Brytyjczyk Geraint Thomas, trzeci - Białorusin Wasyl Kiryjenka, szósty - trzykrotny zwycięzca Tour de France Brytyjczyk Chris Froome, a ósmy - Michał Kwiatkowski. Kuleczki Vortex znajdowały się m.in. w kombinezonach Thomasa i Froome'a. Rezultaty etapu zostały oficjalnie potwierdzone przez komisję sędziowską Wielkiej Pętli.