W październiku ubiegłego roku UCI zaakceptowała werdykt Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA), która po długim dochodzeniu, pozbawiła Armstronga siedmiu wygranych w Tour de France, stwierdzając, że osiągnął te sukcesy przy użyciu niedozwolonych środków dopingowych. USADA unieważniła też wszystkie wyniki uzyskane przez Armstronga, począwszy od 1 sierpnia 1998 roku.- Moim zdaniem UCI nie popełniła błędów. Po prostu w tamtych czasach nasz arsenał do walki z dopingiem był dużo skromniejszy - powiedział McQuaid na spotkaniu z dziennikarzami w Sankt Petersburgu. Irlandczyk objął stery UCI w 2005 roku, czyli w tym samym, w którym Armstrong odniósł siódme zwycięstwo w TdF. WADA oskarża McQuaida o próbę tuszowania afery. On zdecydowanie temu zaprzecza i nie zamierza podawać się do dymisji. - Zostałem oszukany. Wydawało mi się, że nie ma możliwości, by człowiek, który był tak blisko śmierci, stosował środki niebezpieczne dla zdrowia. Wciąż czekam na przeprosiny od Armstronga za to co zrobił całej naszej dyscyplinie - przyznał. Zdaniem McQuaida kolarstwo przetrwa obecny kryzys i czeka je świetlana przyszłość. - Mamy nowych mistrzów, którzy są rozpoznawani na całym świecie. Afryka ma wielki potencjał. Co prawda nie natury ekonomicznej, ale dostarczy świetnych sportowców. Jestem przekonany, że w ciągu sześciu lat czarnoskóry kolarz z tego kontynentu stanie na podium ważnego wyścigu - podkreślił.