Kościół Parafialny w Mroczkowie Gościnnym okazał się zbyt mały, by pomieścić wszystkie osoby uczestniczące w uroczystościach żałobnych. Oprócz najbliższych - żony z córkami, rodziców, sióstr i brata z rodzinami oraz teściowej - Galińskiego żegnali m.in. przyjaciele, znajomi, sąsiedzi a także koledzy, trenerzy i działacze z drużyn, w których występował. Nad trumną z jego ciałem pochylił się sztandar Polskiego Związku Kolarskiego. Podczas nabożeństwa żałobnego ks. Marian Kowalski podkreślił, że Marek Galiński żył m.in. dla tych osób, które w czwartek przyszły go pożegnać. "Nie żył tylko dla siebie. Żył dla swojej rodziny, żył także dla Ojczyzny i dla swojej parafii. Bóg dał mu krótkie życie, ale w tym krótkim życiu tak wiele jest zapisane. Tyle pięknych kart, tyle pięknych chwil, które przeżywał on, a z nim i cała Polska. I ta mała Ojczyzna, ta nasza parafia. Cieszyliśmy się jego sukcesami i byliśmy z nim, kiedy czasami były trudności. On nie żył dla siebie" - mówił duchowny. Dodał, że Galiński był człowiekiem niezwykle skromnym i bardzo życzliwie nastawionym "na drugiego człowieka". "Zawsze umiał czynić dobro i często czynił to dobro w sposób cichy. Bez rozgłosu, bez oglądania się na podziękowania, na jakieś zaszczyty" - powiedział kapłan. Po zakończeniu nabożeństwa kondukt żałobny przeszedł prawie kilometr na cmentarz, gdzie złożono trumnę z ciałem najbardziej utytułowanego polskiego kolarza górskiego. Marek Galiński urodził się 1 sierpnia 1974 r. w Opocznie. Piętnaście lat później w Starcie Tomaszów Mazowiecki rozpoczął przygodę z kolarstwem. Później reprezentował barwy LKS Optex Opoczno, Lotto PZU, CCC Polsat, PSB Atlas Orbea, Wilier Atala Optex i JBG-2 Professional MTB Team. W trakcie zawodniczej kariery Galiński zdobywał tytuły mistrza Polski w cross country (dziewięć razy) i w maratonie MTB (cztery razy). Dziewięciokrotnie był również triumfatorem klasyfikacji generalnej Grand Prix MTB. Jako zawodnik reprezentował Polskę na igrzyskach olimpijskich w Atlancie, Sydney, Atenach i Pekinie. Na olimpiadę w Londynie pojechał już jako trener kadry "Biało-czerwonych". Ostatnio pracował z reprezentacją Rosji. Zginął w miniony poniedziałek, gdy wracał do domu ze zgrupowania na Cyprze. W Brzegach k. Jędrzejowa (Świętokrzyskie) stracił panowanie nad fordem mondeo, który na łuku wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Galiński został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku. Zostawił żonę i dwie córki.