Nie wiadomo, ilu kolarzy będzie zmieniać rower podczas jazdy indywidualnej na czas. Tuż przed końcowym podjazdem na górę Floeyen przygotowano strefę zmian. W historii mistrzostw świata nie było jeszcze takiej czasówki. Rower do jazdy na czas z pełnym tylnym kołem jest cięższy o dwa kilogramy od szosowego. W poszczególnych reprezentacjach trwają wciąż przeliczenia. Oblicza się wagę zawodnika, roweru, uwzględnia detale w aerodynamice jednego i drugiego sprzętu oraz czas potrzebny na zmianę - około 15 sekund. Sędziowie uczulili ekipy, że po przesiadce nie wolno za długo pchać zawodnika i że będą surowo karać wszelkie nadużycia. - Taka czasówka jest widowiskowa, kibicom się spodoba, ale kolarze kręcą nosem. Nawet faworyci - Chris Froome czy Tom Dumoulin. Kto będzie zmieniać rowery? Mówi się o Belgach. My takich planów nie mamy, nie opłaca się - powiedział selekcjoner reprezentacji Polski Piotr Wadecki. W jeździe na czas wystartują Maciej Bodnar i Mateusz Taciak, który zastąpił chorego kolegę klubowego z CCC Sprandi Polkowice Marcina Białobłockiego. - Marcin podczas wyścigu Tour of Britain trochę się przeziębił. W niedzielę dobrze pojechał w jeździe drużynowej, ale nie czuje się dobrze. Nie ukrywam, że także profil trasy niezbyt mu odpowiada. Taciak w naszej drużynie pięknie jechał pod górę, wręcz trzeba było go hamować - ocenił Wadecki. W jeździe drużynowej, rozpoczynającej mistrzostwa świata w Bergen, ekipa CCC zajęła wysokie, ósme miejsce. Bodnar, czwarty zawodnik ubiegłorocznych mistrzostw świata w Katarze, wystartuje w ostatniej grupie zawodników - o godz. 16.54. Taciak ruszy na trasę o 13.54. Cała konkurencja potrwa prawie pięć godzin, a mistrza świata poznamy około 17.45. Pogoda w Bergen zmienia się z godziny na godzinę, co może mieć duży wpływ na wyniki. Rano padała mżawka, ale przed startem pierwszego zawodnika Aleksieja Łucenki z Kazachstanu (13.05) rozpogodziło się. Na horyzoncie widać jednak ciemne chmury. Na 3,5-kilometrowym podjeździe na górę Floeyen (średni kąt nachylenia 9,1 proc.) nie ma już wolnych miejsc. Tłumy ciągnęły tam od rana. Organizatorzy dobrze na tym zarabiają - wejście dla pieszych kibiców kosztuje 500 koron (ok. 240 zł). Dziennikarze mogą się dostać na górę kolejką szynową.