- Cieszę się, że dojechałem do mety. Ale start nie był taki, jakiego bym oczekiwał. Celem numer 1 był dla mnie Tour de France. Wiele mi jednak zabrakło. Nie byłem przygotowany w stu procentach i wyszło tak, jak wyszło - powiedział kolarz z Torunia. W pierwszej części wyścigu Kwiatkowski był bardzo aktywny. Próbował ucieczek, a na jednym z etapów długiego finiszu. Zakładał białą koszulkę najlepszego młodzieżowca, a po etapie na kostce brukowej awansował nawet na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej i przez wiele dni plasował się w czołowej dziesiątce. Kryzys przyszedł w górach, szczególnie na odcinkach pirenejskich. Słabo wypadł również w jeździe indywidualnej na czas, zajmując dopiero 53. miejsce. Ostatecznie uplasował się na 28. pozycji, ze stratą ponad godziny i 21 minut do zwycięzcy - Włocha Vincenzo Nibalego. - Owszem, na początku byłem widoczny. Ale generalnie w całym wyścigu wypadłem w każdym elemencie gorzej niż przed rokiem. W ostatnim tygodniu oszczędzałem siły na czasówkę. Na tym etapie starałem się jak mogłem. Odcinek był jednak bardzo długi (54 km), a po 30. kilometrze odcięło mi prąd. To nie był mój dzień - przyznał. Kwiatkowski miał w planach start w rozpoczynającym się 3 sierpnia w Gdańsku Tour de Pologne, ale nie potwierdził, czy weźmie udział w tym wyścigu. - Decyzja zapadnie w najbliższych dniach, może godzinach. Teraz chciałbym ochłonąć - zakończył kolarz belgijskiej grupy Omega Pharma-Quick Step, jedenasty w ubiegłorocznym Tour de France.