Były mistrz świata niespodziewanie został podczas podjazdu na ostatnie wzniesienie dzisiejszego odcinka pomiędzy Boen-sur-Lignon a Tournon-sur-Rhone. Ostatecznie do mety dotarł osiem minut i 37 sekund za zwycięzcą Włochem Fabiem Aru z Astany. "Dzisiaj był bardzo trudny etap. Nawet nie wiem, jak się zakończył. To był naprawdę trudny dzień" - powiedział Kwiatkowski, cytowany przez Cyclingnews. "Myślę, że jestem na dobrej drodze, w przygotowaniach do Tour de France. Zrobiłem dobry program i czułem się wspaniale na pierwszym i drugim etapie tutaj. Dzisiaj jednak miałem jakieś problemy z płucami. Nie wiem, co to było, muszę się zobaczyć z lekarzem" - dodał. 26-letni Kwiatkowski miał jak na razie wzloty i upadki w debiutanckim sezonie w grupie Sky. Wygrał wyścig E3 Harelbeke, ale nie udało mu się odnieść sukcesu w ardeńskich klasykach. Polak trafił do zespołu po to by brylować w klasykach i być ważną częścią w drużynie Chrisa Froome'a na Tour de France. "Będę kontynuował start w Criterium du Dauphine, mam nadzieję, że mój problem to nie jest nic poważnego, choć straciłem głos i kaszlę" - stwierdził Kwiatkowski. Kolarz z Chełmży zamierza w dalszej części wyścigu nadal pracować do Froome'a, który zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, tracąc 13 sekund do lidera Hiszpana Alberta Contadora (Tinkoff). "W najbliższych dniach zrobię wszystko, co w mojej mocy, dla Chrisa. Przyjechaliśmy tu z nim po końcowe zwycięstwo" - mówił Kwiatkowski.