W niedzielę w Valkenburgu po raz kolejny ukończył pan wyścig najwyższej rangi w ścisłej czołówce. Przed miesiącem czwarte miejsce w Tirreno-Adriatico, teraz znów czwarte w Amstel Gold Race. Czy jest pan zadowolony z tego wyniku, czy być może czuje pan lekki niedosyt? Michał Kwiatkowski: Jestem jak najbardziej usatysfakcjonowany. Za mną znalazło się wieku znakomitych kolarzy. Przed Amstel Gold Race wyjechałem na krótkie zgrupowanie do Grenady, gdzie trenowałem m.in. z Michałem Gołasiem, i nie byłem pewny, w jakiej będę dyspozycji. Okazało się, że jest dobrze. Wysoką formę utrzymuję już dość długo. W wyścigach wieloetapowych jechał już pan jako lider swojej grupy Omega Pharma-Quick Step, na przykład w ubiegłorocznym Tour de Pologne, ale jeszcze nigdy w klasyku. - Ściślej mówiąc, byłem jednym z dwóch liderów. Drugim był Belg Gianni Meersman, ale z powodu defektu stracił szanse na walkę o zwycięstwo. W naszej ekipie przeważnie jest dwóch liderów. Musi być jakaś alternatywa, chociażby na wypadek defektu. Był pan zadowolony z pomocy kolegów? Który z nich najbardziej się wyróżnił? - W końcówce wyścigu najbardziej pomagali mi Słowak Peter Velits i Francuz Jerome Pineau, ale generalnie wszyscy mieli swój udział w tym, że przyjechałem do mety tak wysoko. W pewnym momencie w peletonie nie było chętnych do pościgu za uciekającą grupką, więc wzięli się za to moi koledzy z Omegi. Ja oszczędzałem siły na ostatnie kilometry. Jechałem spokojnie z przodu peletonu. Amstel Gold Race jest trudnym technicznie wyścigiem, jest dużo podjazdów, zakrętów. Chcąc liczyć się w walce, nie wolno jechać z tyłu, bo każda kraksa, karambol może cię wyeliminować z gry. Trzeba jechać czujnie z przodu. Po wyścigu agencje podawały, że zajął pan dalsze miejsce, zaś czwarty, a w niektórych źródłach piąty, był Meersman. Jak doszło do tego? Pomylili panowie czipy? - Błąd popełnili mechanicy. Przy naszych rowerach pozostawili niewłaściwe czipy i dlatego komputer pokazał błędne wyniki. W ciągu kilku dni czekają pana starty w dwóch kolejnych klasykach: Strzale Walońskiej i Liege-Bastogne-Liege. Znów pan pojedzie jako lider drużyny? - W Strzale Walońskiej jest bardzo trudna końcówka, dlatego bardziej nastawiam się na Liege-Bastogne-Liege. Nie są jeszcze znane składy, w jakich wystartujemy. Wiem tylko, że w Strzale pojedzie ze mną Michał Gołaś, który do tej pory miał inny ode mnie program startów. Pana czwarte miejsce w Amstel Gold Race jest najlepszym wynikiem w polskiego kolarza w klasykach północnych. Wcześniej był pan pierwszym Polakiem, który zakładał koszulkę lidera wyścigów rangi cyklu World Tour: Tour de Pologne i Tirreno-Adriatico. To są historyczne osiągnięcia. - Bardzo mnie to cieszy. Chciałbym osiągnąć jednak coś więcej, odnieść wreszcie zwycięstwo. Chcę pójść za ciosem, bo forma jest i trzeba to wykorzystać.